Odbyła się już pierwsza sprawa rozwodowa Katarzyny Figury i Kaia Schoenhalsa, o czym pisaliśmy na se.pl. Aktorka nie tylko chce pozbawić męża prawa do opieki nad córkami, ale także udowodnić, że była przez niego maltretowana.
Patrz też: KAI Schoenhals i Katarzyna Figura: ROZWODU nie będzie?
O swoim dramacie Figura opowiedziała w jednym z wywiadów. Wtedy też wyznała, że mąż bił ją, kopał i obrażał. Podobno wielokrotnie zgłaszała na policji, że została pobita, jednak za każdym razem wycofywała swoje zeznania. Okazuje się, że także osoby, z którymi pracowała nieraz widziały ją z podbitym okiem.
- Widziałam ją tylko kilka razy z siniakiem pod okiem. Wiem, że wiele osób jej nie wierzy, również w środowisku aktorskim - mówi Wprost pracownica teatru, w którym Figura była zatrudniona.
Znana reżyserka przyznaje, że któregoś razu Figura przyszła z siniakiem na twarzy. Na pytanie, kto jej to zrobił, odpowiedziała, że mąż.
- Ale dodała, ku mojemu zdziwieniu, że jej się należało, bo jest - jeśli dobrze pamiętam jej słowa - głupią słowiańską kurwą. Nie wierzyłam, że ktoś tak może o sobie myśleć. I nadal nie wierzę. Musiała przejść niezłe pranie mózgu. Tego dnia Kasia pracowała. Chciała pracować. Charakteryzatorki się też nieźle napracowały - opowiada.
Przypomnijmy, że Kai Schoenhals nie stawił się na pierwszej rozprawie rozwodowej, gdyż w tym czasie był w Brazylii.