Pokot Agnieszki Holland skrytykowany! "Apoteoza ekoterroryzmu"

2017-02-19 12:26

Wokół filmu Agnieszki Holland Pokot już rozpętała się burza. Cezary Gmyz uznał, że film jest apoteozą ekoterroryzmu. Wielu się to nie spodobało i nic dziwnego - dbanie o dobrostan zwierząt i zwracanie uwagi na warunki ich życia (a także śmierci w przypadku zwierząt przeznaczonych na mięso) jest coraz powszechniejsze.

Agnieszka Holland

i

Autor: AKPA

Zagraniczne media doceniły Pokot Agnieszki Holland. Zarówno przesłanie mające na celu zwrócenie uwagi na warunki życia zwierząt oraz to, jak zachowanie ludzi wobec braci mniejsza kształtuje naszą mentalność, jak i warsztat filmowy jest chwalony. Niestety w Polsce już zaczynają się negatywne opinie dotyczące filmu. Cezary Gmyz nie cieszy się z sukcesu polskiej reżyserki i bynajmniej nie ocenia warsztatu filmowego. Jego przesłanie jest jasne: - Jestem po premierze Pokotu Holland na Berlinare. Głęboko antychrześcijański, właściwie pogański film. Apoteoza ekoterroryzmu - napisał na Twitterze.

- Nie uszło uwagi zagranicznych mediów, że „Pokot" to kolejny w konkursie tegorocznego Berlinale, obok węgierskiego filmu „On Body and Soul" w reżyserii Ildiko Enyedi obraz który porusza temat mordowania zwierząt i tego jaki ten proceder ma wpływ na zachowania ludzi, ich wrażliwość i mentalność. Zdaniem Agnieszki Holland to być może nie przypadek ale znak czasu - relacjonowała Pokot Maria Wiktor dla dziennik.pl.

Zobacz: Kasia Moś reprezentantem Polski na Eurowizji. Kim jest Kasia Moś?

Michał Oleszczyk, znany krytyk filmowy, odpowiedział za pomocą Facebooka na zarzuty Gmyza. - Berliński wpis Cezarego Gmyza o "Pokocie" Agnieszki Holland (filmie, którego sam jeszcze nie widziałem) traktuję jako pierwszą zmarszczkę na wodzie. Żyjemy w tak głupio przewidywalnej, bipolarnej rzeczywistości, że mogę już teraz wystąpić jako Wasz facebookowy wróżbita: otóż będzie wokół tego filmu niezła ideologiczna chryja - zwłaszcza, że strona przeciwna Gmyzowi już chwali "Pokot" za "celność w opisie współczesnej Polski", a częścią strategii promocyjnej na pewno będzie podkreślanie w zachodnich mediach, że "this is how things are in Poland now".

W mojej szklanej kuli już teraz widzę tę okładkę "Do Rzeczy": Holland łamiąca krzyż na kolanie z diabolicznym śmiechem, w tęczowej opasce na czole i z wisiorkiem z pacyfą; widzę też okładkę "Newsweeka": Holland na barykadzie, osaczona przez prawicowców przebranych w myśliwskie stroje (po jej czole spływa błoto, brunatne jak sama esencja faszyzmu). Skąd to wiem? Because this is how things *actually* are in Poland now.

Pytanie, czy ktokolwiek w tym wszystkim zachowa się jak krytyk filmowy i napisze wprost, co w tym filmie jest dobre, co jest słabe -- i nie powiąże tych elementów ze "słusznością" czy "niesłusznością"...? Zanim wszystkich nas obryzga śmierdząca fala tej awantury, przy której spory o "Idę" wydadzą się zapewne przedszkolem, weźmy głęboki oddech i zapytajmy sami siebie, czy kultura ma być dla nas matą do judo, czy przestrzenią rozmowy.

Osobiście deklaruję, że choćby Holland nakręciła film, z którego przesłaniem dziko się nie zgodzę, to przede wszystkim skupię się na tym, czy artystyczna jakość tego filmu jest w moich oczach zadowalająca. Są filmy tej reżyserki, które kocham ("Olivier, Olivier", "Gorączka") i są takie, których nie lubię ("W ciemności", "Całkowite zaćmienie"), ale zawsze interesuje mnie, co i jak ma do powiedzenia. - czytamy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki