Jest tabletka na kobiecy orgazm

2015-08-28 4:00

Pracowało nad nią kilka firm, ale tylko jednej, zresztą nie bez zawirowań, udało się doprowadzić do rejestracji. Na razie tylko na rynku amerykańskim. Mimo szumnych zapowiedzi różowa tabletka (dla odróżnienia od tej męskiej, niebieskiej) budzi coraz więcej kontrowersji.

Dla lodowych księżniczek

Różowa tabletka powstała z myślą o kobietach frygidach, czyli kobietach oziębłych. Takich, które trudno podniecić albo wręcz jest to niemożliwe, które nie przeżywają orgazmów, nie mają fantazji seksualnych, nie wykazują zainteresowania seksem. Bo co prawda mówi się, że nie ma kobiet oziębłych, tylko są nierozbudzone, ale w przypadku frygid rozbudzenie w ogóle nie jest możliwe.

Różowa tabletka ma być lekiem na takie problemy. Lekiem w dosłownym znaczeniu, bo jest to lek, nie afrodyzjak. I w zasadzie na tym kończą się jej podobieństwa do słynnej niebieskiej tabletki.

Działa na mózg

O ile działanie niebieskiej tabletki jest proste, to z różową sprawa tak prosto nie wygląda. Ta pierwsza ma za zadanie spowodować napłynięcie krwi do ciał jamistych penisa, żeby ten mógł stanąć na wysokości zadania. Jest to więc działanie jak najbardziej miejscowe, a efekt, czyli erekcję, mężczyzna osiąga po mniej więcej godzinie (ten czas jest różny w zależności od rodzaju tabletki). Erekcja jest jednak możliwa, gdy występuje pożądanie. Jeśli mężczyzna nie będzie kobiety pożądał, żadna tabletka nie pomoże.

Lek dla kobiet z założenia ma działać na mózg i tam wywoływać reakcje, które zaowocują rozbudzeniem i podnieceniem, ale wcale nie od razu, bo uruchomienie odpowiednich ośrodków w mózgu to długi proces. Dlatego efekt kobieta może zauważyć dopiero po kilku tygodniach regularnego zażywania tego leku. Jest to więc lek psychotropowy.

Fajerwerków nie będzie

Kiedy jeszcze nie było wiadomo, czy różowa tabletka zostanie zarejestrowana, amerykańskie kobiety rozpoczęły na jej rzecz ostrą kampanię. "Czekałyśmy już wystarczająco długo. W 2015 roku równość płci w dostępie do medykamentów na zaburzenia seksualne powinna być oczywistością" - napisały w swojej petycji, pod którą błyskawicznie zebrano ok. 50 tys. podpisów.

Tymczasem, jak wykazują badania, jeśli kobieta doświadcza w miesiącu średnio trzech orgazmów, to po stosowaniu różowej tabletki może (bo to wcale nie jest pewne) mieć o jeden orgazm więcej. Czy więc jest o co walczyć? W dodatku lek nie jest obojętny dla zdrowia, nie wolno go łączyć z alkoholem, może powodować znaczne obniżenie ciśnienia, omdlenia. I nie na każdą kobietę zadziała.

- Fajerwerków nie należy się spodziewać - mówi prof. Lew-Starowicz. - Tabletka może działać na zasadzie placebo. Ale jeśli dzięki temu część kobiet zacznie wykazywać większe zainteresowanie seksem, co może się przełożyć na łatwiejsze dochodzenie do orgazmu, to już jest bardzo dużo.

Badania trwają

Niezależnie od tego, co już się pojawiło na seksualnym rynku (bo różowa tabletka nie jest pierwszą tego typu propozycją dla oziębłych kobiet), w laboratoriach naukowych wciąż trwają poszukiwania kobiecego odpowiednika męskich leków. Być może więc niedługo nawet najbardziej lodowa księżniczka po zażyciu jednej pigułki rozgrzeje się tak, że będzie mogła przeżywać orgazm za orgazmem. Nareszcie bez udawania.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki