Co Polki kupują w sex-shopach? Szokujący RANKING

2017-09-01 17:39

Coraz chętniej sięgamy po erotyczne gadżety, coraz śmielej zaglądamy do sex-shopów. I nie tylko tych internetowych. Badania pokazują, że również te stacjonarne są częściej niż kiedyś odwiedzane, choć u wielu potencjalnych klientów, zwłaszcza klientek, nadal wywołują rumieniec.

Zobaczyć, dotknąć, poczuć

- Ja kupuję erotyczne zabawki przez internet, ale przyznam, że chciałabym zajrzeć do takiego stacjonarnego sklepu. Bo tam mogłabym podotykać tych wszystkich rzeczy, a może i wypróbować, przekonać się, jak działają. I poczuć dreszczyk emocji, bo myślę, że tam panuje podniecająca atmosfera. Tylko się wstydzę - mówi jedna z uczestniczek ankiety "Z wizytą w sex-shopie". - Nie należę do nieśmiałych, ale chyba nie wiedziałabym, jak się w takim sklepie zachować.

I nie jest w swojej opinii odosobniona. To trochę tak - chciałabym, ale się boję. A dreszczyk emocji, podniecająca atmosfera? Hm, to zależy, z jakim nastawieniem się do takiego sklepu wchodzi.

Jak się zachować

- Wchodź jak do każdego innego sklepu. Nie rozglądaj się ukradkiem na boki, przemykając jak złodziej między półkami.

- Nie próbuj już od wejścia kłamać, że tylko coś sprawdzasz dla koleżanki, przecież wiadomo, o co tu chodzi.

- Nie krzycz ze zdziwieniem: "A kto to w ogóle kupuje takie rzeczy?!".

- Nie pytaj: "Co tu macie najbardziej fikuśnego?", bo chociaż jest to sex-shop, to takie pytania mogą sugerować, że sprzedawca ma określone preferencje, a to już wkracza w jego intymność. Raczej jasno sprecyzuj, czego szukasz, albo po prostu się rozejrzyj, a na pewno znajdziesz coś ciekawego. Oczywiście o pomoc zawsze możesz poprosić.

- To, że coś cię może rozbawić, jest niewykluczone, a nawet pewne, ale przynajmniej staraj się nie śmiać zbyt głośno.

- A jeśli wpadłaś do sex-sklepu po kilku drinkach, dla urozmaicenia wieczoru, to od razu się wycofaj.

Co one chciałyby mieć

Wcale nie bieliznę składającą się głównie z dziur, kajdanki czy zestaw do krępowania, a takie właśnie prezenty dostają niektóre kobiety od swoich partnerów. Na liście erotycznych gadżetów, jakie one chciałyby mieć, na pierwszych miejscach znalazły się:

- aromatyczne świeczki do masażu - rozgrzewają się tylko do określonej temperatury, nie ma więc ryzyka poparzenia ciała;

- miotełka "tickle me" (połaskocz mnie) - do stymulacji warg sromowych i łechtaczki;

- kulki gejszy - do zabawy solo i we dwoje;

- świecąca bielizna, wyposażona w diody LED - skąpa, ale bez dziur;

- wibrujące stringi sterowane zdalnie pilotem, jest też wersja dla mężczyzn;

- maszynki do wyciskania orgazmów.

Oddzielny pakiet pragnień to wibratory, których boją się mężczyźni. Pewnie dlatego tak rzadko kupują je dla swoich partnerek. I nawet można to zrozumieć, w tym sprzęcie widzą konkurencję dla własnego oprzyrządowania.

Jednak wbrew temu, co może im się wydać, kobiety nie marzą o jakichś monstrualnych, czarnych wibratorach, wibrujących z niewyobrażalną prędkością. Wielofunkcyjne - tak, ale bardziej subtelne i bardziej poręczne. Np. w kształcie szminki czy długopisu. Takie, które można wrzucić do torebki i użyć w dowolnym momencie.

Z pewnością każdą zadowoliłby wibrator typu Delight, czyli rozkosz - wielofunkcyjny, do zabawy solo i we dwoje, nazywany maszynką do wyciskania orgazmów.

Uwaga: Jeśli chcielibyście, a się wahacie. Na początek zajrzyjcie do sklepów internetowych. Jest ich mnóstwo.

Zobacz: Kamasutra: Morska fala

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają