Mity o bezpiecznym seksie

2016-07-08 4:00

Wakacje to pora, kiedy pozbywamy się hamulców i bez oporów idziemy na całość. Robimy rzeczy, o których przedtem co najwyżej fantazjowaliśmy. A rozbuchane słońcem i wakacyjną scenerią zmysły doprowadzają nasze libido do wrzenia. Niestety, pozbywając się zahamowań, często zapominamy o grożących niebezpieczeństwach. I zamiast wrócić z pięknymi wspomnieniami, wracamy z niechcianymi pamiątkami.

Nieprawdą jest, że:

Seks w wodzie nie sprzyja zapłodnieniu. Nie ma znaczenia, gdzie, w jakich warunkach doszło do stosunku, jeśli odbył się on w płodne dni kobiety i jeśli był to stosunek z pełną penetracją. Współżycie w wodzie może sprzyjać zapłodnieniu, nawet jeśli do wytrysku doszło na zewnątrz pochwy. Taka możliwość istnieje i należy o niej pamiętać. Natomiast na pewno niechcianą ciążą nie grozi kąpiel w basenie, jeziorze czy morzu.

Stosunek przerywany (coitus interruptus) zapobiega ciąży. Niestety, nadal jest to dość powszechnie stosowana metoda antykoncepcji, zwłaszcza wśród młodzieży, ale jej skuteczność jest znikoma. W tzw. preejakulacie, czyli wydzielinie gruczołów opuszkowo-cewkowych i cewkowych, wydzielających śluz podczas pobudzenia seksualnego, mogą znajdować się całkiem żwawe plemniki.

Pierwszy raz nie kończy się ciążą. Absolutnie bez znaczenia jest, który to stosunek. Jeśli wypadnie w płodne dni, jak najbardziej może dojść do zapłodnienia. I bez znaczenia jest również rodzaj błony dziewiczej, bo żadna nie chroni przed ciążą. Ok. 20 proc. "pierwszych razów" kończy się ciążą!

Dwie prezerwatywy, nałożone jedna na drugą, są bardziej skuteczne niż jedna, przez co zmniejsza się ryzyko pęknięcia. Jest dokładnie odwrotnie To dlatego, że zwiększa się tarcie, co prowadzi właśnie do częstszych pęknięć prezerwatyw, nawet dwóch jednocześnie.

Seks oralny to nie seks i niczym nie grozi, więc nie ma potrzeby zabezpieczania się. O tym, że to nie seks, przekonywał prezydent Clinton, tłumacząc przed sądem swoje igraszki z Moniką Lewinsky. Ale to seks najprawdziwszy i co prawda nie zachodzi się od niego w ciążę, ale opryszczki czy innego choróbska przy tej okazji można się nabawić. Podobnie zresztą jak w przypadku seksu analnego - tu dochodzi jeszcze HIV.

Jedyny bezpieczny seks to seks ze sobą. Teoretycznie tak, ale w praktyce różnie to wygląda. Masturbacja, zwłaszcza z użyciem ryzykownych przedmiotów, też może źle się zakończyć. Dotyczy to szczególne mężczyzn, eksperymentujących z takimi "gadżetami", jak gumki, włosy, rury od odkurzacza.

Ślina jest najlepszym lubrykantem. Jeśli bez lubrykantu nie da rady, może to być jakieś rozwiązanie, ale bezpiecznie będzie tylko wówczas, gdy ślina pochodzi od zdrowego partnera. Bo chory może przekazać groźne wirusy czy bakterie.

Zabawki z sex-shopu są bezpieczniejsze niż np. te z domowej spiżarni. I tak, i nie. Niektóre sklepowe gadżety nie mają certyfikatów albo nie są zaopatrzone w instrukcje obsługi, łatwo więc o pomyłkę w ich zastosowaniu. Dotyczy to m.in. niektórych udziwnionych prezerwatyw i pierścieni na penisa, wydłużających erekcję.

Seks na łonie natury jest zdrowy. Otóż niekoniecznie. Jeśli robicie to na plaży, bezpośrednio na piasku, narażacie się na liczne otarcia i kontakt z rozmaitymi pasożytami. Czujność należy zachować, kochając się na łące czy leśnej polanie - maleńkie (i nie tylko) żyjątka tylko czekają na takie okazje, żeby z lubością się wgryźć w czułe miejsca.

Zobacz: 10 powodów, dla których warto kochać się rano

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki