Seks i wino dziewczyno! Uważaj z alkoholowym afrodyzjakiem w sypialni

2014-08-29 22:37

W wielu kulturach alkohol, zwłaszcza wino, był traktowany jako afrodyzjak. W starożytnej Mezopotamii wino stanowiło obowiązkowy element orgiastycznych uroczystości ku czci bogini Isztar. W Egipcie w ogrodach miłości pili je zakochani. Wielkim powodzeniem cieszyło się tzw. wino Kleopatry, z dodatkiem opium i roślin psiankowatych (należy do nich m.in. gruszka miłości, czyli bakłażan, ale niektóre mają właściwości odurzające). Z kolei w Grecji podczas obrzędów ku czci Dionizosa rozgrzewano zmysły winem wzmocnionym wyciągiem z muchomora.

Czerwone, ale też nie dla każdego

Seksuolodzy przyznają, że wytrawne czerwone wino, ale w niewielkich dawkach, może działać pobudzająco na libido. Zawiera ono ponad 500 różnych związków i substancji biologicznie czynnych, w tym witaminy, sole mineralne i olejki eteryczne, z których wiele wykazuje takie właśnie działanie. W innych rodzajach alkoholi też można znaleźć niektóre z nich, ale już nie w takim stężeniu. Poza tym alkohol, niezależnie do rodzaju, w umiarkowanych ilościach pobudza produkcję tzw. hormonów szczęścia w mózgu i ośrodek nagrody, który bierze udział w powstawaniu pożądania. Niewielkie dawki alkoholu zwiększają poziom testosteronu, co w oczywisty sposób przekłada się na libido. Czerwone wino nie każdemu jednak służy. Wiedzą o tym dobrze migrenowcy i alergicy, jeśli więc mieliby ochotę urozmaicić seks tego typu afrodyzjakiem, niech sięgną po inny rodzaj alkoholu - byle nie piwo, bo to cieszy się opinią anafrodyzjaku - czyli zamiast rozbudzać, tłumi namiętności.

Zobacz też: Rafał Maślak został SEKS trenerem!

Płodne dni zwiększają podatność

Okres dni płodnych u kobiety sprawia, że ma ona wtedy większą ochotę na seks, a mężczyźni postrzegają ją jako bardziej atrakcyjną. I pewnie żadne afrodyzjaki nie byłyby jej w tym czasie potrzebne. Jeśli jednak sięga po alkohol, niech ma się na baczności, bo w płodnych dniach kobiety są szczególnie podatne na procenty. Jeden mały kieliszek nie zaszkodzi, u bardziej chłodnych kobiet może dodatkowo wzmóc pożądanie i zintensyfikować doznania, ale u już rozbudzonych przyspieszy jedynie niepożądane reakcje.

Ciekawe, że kobiety, co wykazały m.in. badania psychologa dr. Vincenta Egana z University of Leicester, po większej dawce alkoholu widzą mężczyzn jako bardziej "wartych grzechu" niż przed spożyciem procentów. I to może być jeden z argumentów przemawiających za tym, żeby jednak nie przesadzać z procentami. Mężczyzna, który na imprezie wydaje się tak przystojny, rano może budzić wstręt…

Natomiast mężczyźni, co wynika z tych badań, atrakcyjność kobiety oceniają niezależnie od procentów.

Żeby mniej znaczyło więcej

O ile umiarkowana ilość alkoholu może podziałać stymulująco na produkcję testosteronu, to już większa ilość spowoduje jego gwałtowny spadek. I w przypadku mężczyzn może być tak, że ochota jest nawet całkiem spora, ale erekcja nie chce się pojawić. Albo się pojawi jedynie na chwilę. Doskonale ujął to Szekspir, pisząc "picie pobudza żądze, ale wstrzymuje wykonanie". Nie tylko z wykonaniem, ale i z żądzami jest dużo gorzej u mężczyzn regularnie nadużywających alkoholu. Niskie stężenie testosteronu jest u nich widoczne gołym okiem - robią się zniewieściali, zaokrąglają im się biodra, powiększają piersi, a jądra wyraźnie zmniejszają. Taki mężczyzna nawet kobiecie, która już jest po paru drinkach, na pewno nie wyda się seksowny, prawda?

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki