Nie w głowie mu sushi, kalmary czy inne krewetki. Tadeusz Ross (70 l.) lubi od czasu do czasu zajrzeć do zwykłego chińskiego baru i tak jak zwykły obywatel zjeść coś taniego. Za jedyne 13 złotych!
Wytworna kolacja w hotelu Marriott albo uroczysty obiad w modnej restauracji w Warszawie - to dla większości polityków wręcz obowiązek. Ale nie dla pana Tadeusza Rossa z Platformy Obywatelskiej. Poseł woli jadać na mieście, w tanich barach. - Chińska kuchnia jest jedną z moich ulubionych. Lubię od czasu do czasu wyskoczyć z Sejmu na coś słodko-kwaśnego - wyznaje nam parlamentarzysta. Do chińskich knajpek poseł często zabiera też swoje dzieci. - Albo kupuję im coś na wynos - dodaje. Za obiad w takim barze Ross zapłacił ok. 13 złotych.
A co z sejmową restauracją i barem u Hawełka? Polityk przyznaje, że zagląda tam sporadycznie. - Wolę swojskie klimaty - mówi. Poza chińskimi potrawami, Ross gustuje też w kuchni typowo polskiej i włoskiej. Choć przyznaje, że najlepszy obiad to ten, który sam sobie przyrządzi. Tak wychodzi najtaniej! A poseł Ross jest bliżej zwykłych ludzi.