Zmarł Jerzy Turek (1934-†2010) - nie żyje, przegrał walkę z białaczką

2010-02-16 18:32

Nie ma Go już wśród nas. Aktor, który podbił serca telewidzów rolą listonosza Józefa ze "Złotopolskich", zmarł w niedzielę. Pokonała go choroba, z którą walczył od wielu miesięcy - rak krwi. Jego przyjaciele i wierni fani wierzyli, że wyzdrowieje i wkrótce wróci na plan serialu. Nie udało się. Jerzy Turek (†76 l.) nie żyje.

Popularny aktor zniknął ze Złotopolic latem zeszłego roku. Przeszedł wtedy udar mózgu. Po wyjściu ze szpitala dochodził do zdrowia w domu w podwarszawskiej Kobyłce. Opiekowała się nim ukochana żona i syn. Wierzyli, że wróci do zdrowia.

Taką samą nadzieją żyli Jego przyjaciele z planu popularnego serialu telewizyjnej Dwójki.

- Nie mogę w to uwierzyć, że już Go nie ma - mówi drżącym głosem Anna Milewska, serialowa Julia Złotopolska. - Mieliśmy nadzieję, że da sobie radę i wróci do nas na plan.

Aktorka ciepło wspomina kolegę z pracy. - Był bardzo serdeczny i zawsze uśmiechnięty, niezależnie od samopoczucia - wspomina Milewska. - Miał kapitalny dar opowiadania anegdot z planów, sypał nimi jak z rękawa.

Patrz też: Zmarł Jerzy Turek - ostatnie pożegnanie (wideo)

Co roku na planie odbywały się imieniny Jurka. - Były torty, lampeczka wina i komplet kolegów. Specjalnie dla Jurka wszyscy, mimo że nie każdy miał tego dnia zdjęcia, stawiali się w komplecie - dodaje pani Anna.

Jerzy Turek zadebiutował w 1957 roku w filmie "Eroica" Andrzeja Munka jako powstaniec. Ukończył Liceum Technik Teatralnych w Warszawie, a potem studia na PWST w Warszawie w 1958 roku. Na deskach teatru zadebiutował rolą rolą Teodora Rousseau w sztuce "Lato w Nohant". Turek wystąpił w jednej z głównych ról w filmie "Krzyż walecznych". W 1961 roku zagrał w wojennym "Kwietniu", a dwa lata później w komedii Tadeusza Chmielewskiego (83 l.) "Gdzie jest generał?". W pamięci widzów zapisze się kilka świetnych wcieleń Jerzego Turka. Kto dziś nie zna słynnej piosenki śpiewanej do szafy: "Łubu-dubu, łubu-dubu. Niech żyje nam prezes naszego klubu" w wykonaniu trenera Jarząbka w kultowym "Misiu" Stanisława Barei, czy fajtłapowatego męża swojej żony śpiewaczki, czyli Tadeusza Kubiaka w serialu "Alternatywy 4". W tym serialu zagrał ze swoim przyjacielem Wojciechem Pokorą (76 l.).

- Znaliśmy się jeszcze z czasów szkoły zawodowej. Byliśmy przyjaciółmi całe życie, razem zdawaliśmy do szkoły teatralnej. On wędrował po teatrach, ja też. Był moim serdecznym przyjacielem do ostatniej chwili - wspomina Pokora w rozmowie z "Super Expressem".

Dla Jerzego Turka praca była czymś wyjątkowym. Jego dorobek to nie tylko role filmowe, ale również teatralne. Występował na deskach teatrów w Opolu, Elblągu i w Warszawie: w Syrenie, Polskim oraz Narodowym. W tym ostatnim wcielał się w postać Józefa K. w "Procesie" Kafki. Zanim zachorował, pojawiał się też na deskach teatru Kwadrat.

- Ciężko w paru słowach pożegnać kolegę. Opowiedzieć, jaki był... Kilkanaście lat byliśmy w jednym zespole, 25 lat dzieliliśmy jedną garderobę, spędzaliśmy wolny czas... Mieliśmy tę samą pasję - przyrodę, łowienie ryb... - mówi Andrzej Grabarczyk (57 l.). - Jurek miał żelazne zasady. Można było na nim polegać. Dawał przykład, jak pięknie można spożytkować życie, nie rozdrabniać się... Niestety, nie dał rady chorobie, zabiła Go - dodaje aktor.

Pomimo wielu wspaniałych ról filmowych i teatralnych dla wielu fanów Jerzy Turek pozostanie listonoszem Józefem.

- To był człowiek ciepły, przyjazny, pomocny. Myślę, że właśnie taki jak ten listonosz, którego zagrał. To był fantastyczny człowiek - wspomina Bohdan Łazuka (72 l.). - Sama dobroć. Nigdy nikomu nie odmówił pomocy.

Podobnie twierdzą Jego serialowi przyjaciele, z którymi na planie "Złotopolskich" spędził 12 lat.

- Przyjaźniłem się z nim i jest mi smutno, jestem rozdarty - mówi Paweł Wawrzecki (60 l.).

- To była dobra dusza naszego zespołu - dodaje Anna Milewska.

Krystyna Sienkiewicz:
- Utalentowany, skromny człowiek. Są ludzie, których nie da się zastąpić. Jurek do takich należał. Zostają dziury, w sercu, w pamięci. Szkoda. Żal, że odszedł. Jesteśmy bezradni wobec śmierci.

Zofia Czerwińska:
- Wspaniały aktor, wspaniały odtwórca zarówno ról charakterystycznych, jak i dramatycznych. Nie znosił amatorstwa, niechlujnego podejścia do zawodu. Spóźnienia lub nieznajomość tekstu nie wchodziły w rachubę.

Małgorzata Rożniatowska:
- Trudno mi mówić o tym, że Go już nie ma. Był fantastycznym kolegą, wesołym, życzliwym człowiekiem. Bezkonfliktowy. To była stara aktorska szkoła. Zawsze uśmiechnięty, zadowolony, że przyjechał do pracy.

Emilia Krakowska:
- Był już za życia kultową postacią. Delikatny, wrażliwy. Na tym polegała Jego siła. Każdy wspaniały satyryk, tak jak On, jest cichym i spokojnym obserwatorem życia.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki