Dr Wojciech Jabłoński

i

Autor: East News

Jabłoński: Platforma i PiS to dwie strony tej samej fałszywej monety

2016-02-11 3:00

Dr Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z ,,Super Expressem" o tym, czy politycy Prawa i Sprawiedliwości popełniają takie same błędy jak politycy Platformy Obywatelskiej.

"Super Express": - Mariusz Antoni Kamiński ku zaskoczeniu wielu został na jeden dzień szefem państwowej spółki. Jakby wcześniej nie skompromitował się aferą taśmową, przez którą musiał pożegnać się z PiS. Zapachniało oczywiście kolesiostwem, za który obecna ekipa krytykowała PO. Czyżby partia Kaczyńskiego popełniała te same błędy co poprzednicy?

Dr Wojciech Jabłoński: - No tak, bo przecież i PiS, i PO to dwie strony tej samej fałszywej monety, która ma wygrawerowane na obu stronach kumoterstwo. Tym jednak PiS różni się od PO, że partia Jarosława Kaczyńskiego uprawia ten proceder w momencie, gdy w sondażach utrzymuje stabilną pozycję. Myślę sobie nawet, że Kamiński i były rzecznik PiS Marcin Mastalerek, który też się na państwowe załapał, to pierwsze polityczne dzieci, które skorzystały z programu 500+.

- Tyle jednak, że PiS budował swoją pozycję na walce z kolesiostwem. Po co się teraz w to bawią? Cytując Jacka Kurskiego - "ciemny lud to kupi"?

- Jak mawiał towarzysz Lenin, kadry decydują o wszystkim. Obsadzanie stanowisk w spółkach Skarbu Państwa swoimi to naturalny stan rzeczy w tzw. kapitalizmie politycznym. Tutaj kapitał ludzki, czyli głównie bierni, mierni, ale wierni są wstawiani na odpowiednie stanowiska. Myślę, że wielkim testem, skokiem na głęboką wodę było to, co zrobił PiS w TVP. Jeśli to przeszło, to przejdzie już niemal wszystko, bo wszystko to można przykryć programem 500+. Czyli dobrze odżywione polityczne dzieci PiS wchodzą w zupełnie innym momencie, niż robiła to PO.

- Gdzie PO zrobiła błąd?

- Kolesiostwo kwitło, kiedy leciała już w sondażach, a jeszcze trzymała się tego, co popularnie nazywa się korytem. PiS najpierw robi bezpardonowy skok kadrowy, a dopiero potem się uspokoi w oczekiwaniu na nieuchronny kryzys, na który ta władza w końcu natrafi.

- Myśli pan, że beztroska personalna jest do przełknięcia dla wyborców PiS? Nie zareagują alergicznie na złe praktyki?

- Znaczna część wyborców ma jednak umysłowość plemienną. Ważne, że to jest nasz człowiek. To trochę jak w słynnych słowach przypisywanych Rooseveltowi, który o pewnym południowoamerykańskim dyktatorze mówił, że to skur...syn, ale nasz skur...syn. Wyborcy darują, jeśli władza dopuści ich do korytka. Jest bowiem jedno koryto dla ludzi władzy, gdzie zarabia się po setki tysięcy złotych, i osobne dla tych, którzy czekają na program 500+. Dopóki nie natrafi ona na nieunikniony kryzys związany z zasobami budżetu państwa, dopóty będzie można dość bezkarnie montować swoich kolesiów na różnych synekurach. PiS robi to może nie po mistrzowsku, ale znacznie lepiej niż nieudolna Platforma.

- Nieudolność PO polegała m.in. na tym, że bez żenady potrafiła dać kontrakty zaprzyjaźnionym firmom PR-owskim, choć nie potrafiła tego sensownie wytłumaczyć. Dziś, kiedy taki Adam Hofman czy Adam Rogacki zakładają swoje firemki consultingowe, myśli pan, że doczekamy momentu, kiedy i PiS będzie dawał im zlecenia za państwowe pieniądze?

- Myślę, że tak będzie. Tym bardziej że nieprzypadkowo Hofman widywany jest ostatnio na różnych imprezach w towarzystwie pisowskich notabli. Hofman, choć skopany przez Kaczyńskiego, sprowadzony przez prezesa do parteru, nadal nadskakuje przywódcy PiS. Tacy ludzie wiedzą, gdzie są konfitury. Jedyne, co działacze PiS powinni wiedzieć, to to, że jak jakiś były i skompromitowany polityk zakłada firmę PR-owską, to lepiej z jej usług nie korzystać.

Zobacz także: Mariusz Antoni Kamiński o swojej nominacji: To nie była decyzja polityczna