miroslaw skowron

i

Autor: "Super Express"

Mirosław Skowron komentuje: Reakcja taśmowa

2016-10-10 4:00

Zgadzam się z tymi, którzy wybory prezydenckie w USA postrzegają jako wybór między dżumą a cholerą. Dziś najgłośniej jest, powiedzmy że o "dżumie", czyli Donaldzie Trumpie. Na nagraniu, które wyciekło do mediów, Trump chwali się, co może zrobić z każdą kobietą, jeżeli tylko uda mu się ją pocałować. Padają słowa jak "cycki", padają i mocniejsze.

Jest to kolejna jego wypowiedź, po której na jego porażce w wyborach zależy zarówno Demokratom, jak i Republikanom. Demokraci liczą, że Hillary Clinton jakimś cudem się zmieni i odwróci złe wrażenie po rządach Obamy. Republikanie liczą (nie bez podstaw), że jedna kadencja Clinton, przy jej wpadkach i gigantycznym elektoracie negatywnym, pozwoli im za 4 lata zgarnąć Biały Dom i Kongres.

I pozwoli wystawić kandydata, którego nawet jeżeli nie będą kontrolowali jako partia, to przynajmniej będzie kontrolował się sam. O Trumpie powiedzieć się tego nie da...

Taśmy Trumpa przypomniały mi inne taśmy, które jakiś czas temu rozpalały emocje nad Wisłą. Taśmy mocniejsze. Też padały na nich różne słowa. Te na k..., ale i te na ch... Najważniejsze były jednak na nich nie męskie przechwałki, ale np. to, czy da się wydrukować puste pieniądze, by wpłynąć na wynik wyborów. Albo jak ukręcić bat na niepokornych biznesmenów.

Jak na żenujące, ale lżejsze wagowo taśmy Trumpa zareagowano w USA? Odcięli się od niego ważni politycy Partii Republikańskiej, a on sam przeprosił i zaczął się głupio, bo głupio, ale jednak tłumaczyć. Nie gadał bzdur o spiskach, nie łaził po telewizjach, grając poszkodowanego. Choć ma dostracenia fotel znacznie ważniejszy niż śmieszne stołki, do których przyspawani byli panie i panowie z PO.

Zobacz: Dr Jarosław Flis: Ta strategia nie pomaga opozycji

Jak na taśmy Platformy zareagowano w Polsce? Politycy i popierające ich media zaczęły bredzić, że "najważniejsze jest to, kto nagrał prywatną rozmowę, a nie to, co na niej mówiono". Politycy rozpaczali, że przecież to oni są "poszkodowani" i nie chcieli odnosić się do swoich wypowiedzi. Nie przeprosił żaden. Czy słyszeli państwo, żeby Trump bądź jego ludzie powiedzieli, że "najpierw trzeba wyjaśnić, kto nagrał prywatną rozmowę"?

W Polsce po tamtej wpadce do usunięcia wygadujących takie rzeczy polityków potrzebna była przedwyborcza panika w PO i sondaże. Choć i tak minister Bieńkowska, która na nagraniach przyznaje się do fałszowania danych, pozostała komisarzem UE odpowiadającym m.in. za... wyjaśnienie matactw koncernu Volkswagen. To tak, jakby z Trumpa zrobić za jakiś czas szefa komisji do walki z molestowaniem seksualnym i mobbingiem.

Porównując obie afery, najsmutniejsze w taśmach Trumpa okazuje się to, że facet spełniający wszystkie składniowe definicji "palanta" i "buraka", okazał się i tak na wyższym poziomie niż cały zastęp rządzących przez 8 lat Polską ministrów, posłów, komisarzy UE i facetów lubiących uchodzić za "intelektualistów".