mirosław skowron

i

Autor: "Super Express"

Mirosław Skowron: Uraz powypadkowy

2017-02-18 3:00

Mirosław Skowron, dziennikarz działu Opinie "Super Expressu" o wypadku Beaty Szydło

To co wyprawiają rząd i opozycja wokół wypadku premier Szydło jest obiektywnie tak głupie, że zaczyna zdumiewać nawet ludzi, którzy pamiętają wszystkie etapy, jakie przeszła polska polityka od 1989 roku. Zaczyna, bo osobiście na pierwszym miejscu wciąż stawiam sprawę jeszcze bardziej błahą, z której zrobiono polityczny spór za poprzedniej kadencji Sejmu. Nikt już tego nie pamięta, ale ja jako osoba wobec polityków wredna, pamiętliwa i małostkowa pamiętam: PiS i PO podczas głosowania w jednej z podkomisji wprowadziły dyscyplinę w sprawie przepisów drogowych. Konkretnie w sprawie tego, czy jadący samochodem ma przed przejściem dla pieszych na czerwonym zwolnić, czy nie. Naprawdę!

Nie pamiętam już, czy to PiS, czy PO dyscyplinował posłów, by bardziej poparli pieszych czy zmotoryzowanych. Wprowadzenie dyscypliny w takiej sprawie było jednak dowodem na totalne zdurnienie polskiego życia politycznego, które pomimo twierdzeń jego weteranów wcześniej przecież do najwyższych lotów zaliczać się nie dało.

ZOBACZ: Beata Szydło wyszła ze szpitala. Jak się czuje? Jest komunikat

Nigdy nie należałem do zwolenników rządów Leszka Millera, a poziom ówczesnej opozycji też niespecjalnie mnie zachwycał. Pamiętam jednak, że kiedy doszło do wypadku (dużo poważniejszego) premiera Millera lecącego śmigłowcem, dyskusja między rządem i opozycją nigdy nie zeszła na aż tak żenujący poziom. Choć powodów do sporów było przecież więcej. Na bieżące kłótnie nakładały się dawne przynależności do PZPR i antykomunistycznej opozycji, powiązania biznesowe itp. W tamtych sporach brało też udział wielu uczestników dzisiejszego życia politycznego. Bo przecież rządy i parlamenty może się zmieniają, ale oni "zawsze w komisjach"... Co się z nimi porobiło?

W obecnym przypadku ci rządowi zaperzyli się, nabzdyczyli i osądzili sprawcę niemal od razu po wypadku, dziwiąc się, że ktoś go broni. Czyli zrobili to samo, co zarzucali politykom PO, powtarzającym o "winie pilotów" niemal od razu po katastrofie w Smoleńsku. Ci opozycyjni rozpoczęli zaś kabaretowe pielgrzymki na miejsce wypadku i zbiórkę na samochód dla młodego chłopaka.

Mam wrażenie, z każdym rokiem coraz mocniejsze, że wielu naszym politykom po obu stronach barykady przydałaby się jakaś lekka stłuczka. Delikatna, by punktowo trafić w głowy tak, by coś im się tam poprzestawiało.

Może wtedy ci po stronie rządowej przestaną uważać, że każdy wypadek jest zamachem, a ci po stronie opozycji, że rząd poda się do dymisji dlatego, że w jakiejś stadninie zdechł koń.