Rafał Chwedoruk

i

Autor: ARCHIWUM

Prof. Rafał Chwedoruk: Nie spodziewałbym się rewolucji personalnej

2017-04-25 4:00

- Zjednoczenie konserwatywnej prawicy było pochodną przyjęcia modelu, w którym jest Jarosław Kaczyński patronujący całości, a pomiędzy pozostałymi politykami, którzy przejawiają większe ambicje czy stają się popularni, musi panować względna równowaga. Tu pewnie następuje skojarzenie z szefem MON. To, co obserwowaliśmy w ostatnich dniach, było osłabieniem pozycji Antoniego Macierewicza, ale jednocześnie wcale nie musi to być wstęp do jego odwołania. Raczej może tu chodzić o pewne wyrównanie potencjałów pomiędzy kluczowymi ministrami gabinetu premier Szydło - mówi prof. Rafał Chwedoruk.

"Super Express": - Według sondażu przeprowadzonego przez IBRiS na zlecenie "Rzeczpospolitej", aż 67,6 proc. Polaków uważa, że powinno dojść do zmian w rządzie. Czy rekonstrukcja jest nieunikniona?

Prof. Rafał Chwedoruk: - Polacy generalnie nie ufają politykom, więc analogiczne pytanie o rekonstrukcje zadane w przypadku rządów innych partii przyniosłoby pewnie podobne odpowiedzi. Natomiast rekonstrukcja jest nieuchronna z kilku przyczyn. Pierwszą z nich jest fakt, że już w chwili powstawania tego rządu jego skład wyraźnie pokazywał, że jest to na swój sposób gabinet tymczasowy.

Do tego usytuowanie Jarosława Kaczyńskiego poza rządem i bardzo wyraźne eksponowanie Beaty Szydło w czasie kampanii pokazywało, że żaden z szefów resortów nie będzie mógł wyrastać zbytnio ponad resztę członków Rady Ministrów, tak żeby żaden z nich nie został symbolem rządu - oczywiście poza panią premier. Nawet minister Rafalska, która odpowiadała za wdrożenie programu 500 plus - a więc niewątpliwego politycznego sukcesu PiS - pozostała w tym miejscu.

- Czyli rekonstrukcja utnie tych ministrów, którzy zaczęli wyrastać ponad innych?

- Zjednoczenie konserwatywnej prawicy było pochodną przyjęcia modelu, w którym jest Jarosław Kaczyński patronujący całości, a pomiędzy pozostałymi politykami, którzy przejawiają większe ambicje czy stają się popularni, musi panować względna równowaga. Tu pewnie następuje skojarzenie z szefem MON. To, co obserwowaliśmy w ostatnich dniach, było osłabieniem pozycji Antoniego Macierewicza, ale jednocześnie wcale nie musi to być wstęp do jego odwołania. Raczej może tu chodzić o pewne wyrównanie potencjałów pomiędzy kluczowymi ministrami gabinetu premier Szydło.

- Jakie inne przesłanki skłaniają do przemodelowania składu Rady Ministrów?

- Rekonstrukcja była oczywista w momencie, gdy PiS popadł w tarapaty sondażowe po brukselskim głosowaniu 27:1. Do stagnacji sondażowej doszło też rozstrzygnięcie kwestii przywództwa wśród opozycji. Do tego wszystkiego PiS będzie musiał się ustosunkować. A rekonstrukcja rządu jest może niezbyt prostym do przeprowadzenia, ale jednak bardzo często stosowanym instrumentem. Polacy, tak jak i inni konsumenci w dobie medializacji polityki, w dużym stopniu tę politykę personalizują.

Więc jedyne, nad czym możemy się zastanawiać, to to, czy PiS przyjmie strategię salami, w której pojedynczy ministrowie będą odchodzić w różnych okresach, czy też zdecyduje się na symboliczny, duży przełom i nowe otwarcie - czyli sytuację, w której od razu kilku ministrów zostanie zmienionych, a PiS ogłosi jakiś nowy, większy plan związany z popularnymi społecznie reformami.

- Których ministrów nominowałby pan do "zrekonstruowania"?

- Tak naprawdę powinno się szczegółowo przeanalizować dorobek każdego z nich. Natomiast jeden obszar działalności bezwzględnie wymaga zmian - jest to Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Nie mówię już tylko o tym głosowaniu 27:1, ale generalnie świat się bardzo zmienił i po zakończeniu cyklu kolejnych wyborów - choćby niemieckich - rzeczywistość będzie wyglądała zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy minister Waszczykowski obejmował swój urząd. Wreszcie problemy PiS z ostatnich tygodni wymagają reakcji.

- Jakiej?

- Beata Szydło musi pokazać rządowi, a Jarosław Kaczyński partii, że gdy ktoś sobie z czymś nie poradzi, to niepowodzenie musi spotkać się z reakcją. Muszą pokazać, że istnieje polityczna odpowiedzialność, rozliczanie z dokonań, kontrola nad politykami itd. Oczywiście będzie można próbować ratować pozycję Witolda Waszczykowskiego, przypominając choćby organizację szczytu NATO czy to, że w kwestii polityki imigracyjnej Polacy wraz z Grupą Wyszehradzką mieli rację i UE zaczyna powoli dryfować w kierunku takiego sposobu myślenia.

- Co z innymi resortami?

- Jak mówiłem, należałoby rozebrać dorobek każdego z ministrów na części pierwsze i wtedy zastanawiać się, czy można było zrobić więcej w tym czasie, mając takie zaplecze polityczne. Natomiast nie spodziewałbym się jakichś rewolucyjnych działań w obrębie tej rekonstrukcji w wymiarze personalnym, skoro ten obóz w miarę stabilnie funkcjonował przez miniony rok, jeżeli chodzi o sprawy wewnętrzne. Kompletna zmiana byłaby nieodpowiedzialna.

Zobacz: Andrzej Stankiewicz: PiS wywołuje Tuska z lasu