Opinie Super Expressu. Prof. Stanisław Gomułka: Rosja na bombie zegarowej

i

Autor: Andrzej Lange Prof. Stanisław Gomułka

Profesor Stanisław Gomułka ocenia: Można niepokoić się o stan finansów publicznych

2015-11-30 3:00

Profesor Stanisław Gomułka w rozmowie z Tomaszem Walczakiem ocenia zapowiedzi PiS dotyczące finansów publicznych.

"Super Express": - Kiedy rozmawialiśmy przed wyborami, zastanawiając się, jak będzie wyglądać polityka gospodarcza PiS, wyrażał pan ostrożny optymizm. Wyrażał pan nadzieję, że dochodząc do władzy, PiS zweryfikuje swoje obietnice i zacznie liczyć pieniądze. Na razie Ministerstwo Finansów zwiększa deficyt budżetowy na ten rok. Jak to wróży na przyszłość?

Prof. Stanisław Gomułka: - Rzeczywiście, przypuszczałem, że po utworzeniu rządu politycy PiS będą bardziej realistyczni niż przed wyborami. Sądząc z wypowiedzi wicepremiera Mateusza Morawieckiego, można dojść do wniosku, że nowy rząd rozumie, iż pełna i szybka realizacja jest niebezpieczna i wręcz niemożliwa. Dlatego mówi o utrzymaniu deficytu na poziomie 3 proc. PKB. To na razie zapowiedzi i nadal nie jestem pewny, jak będzie to wyglądać w praktyce. Jeśli chodzi o tegoroczny budżet i zapowiedź zwiększenia deficytu, to jest to dla mnie pewna niespodzianka. Nie ma bowiem solidnych podstaw, by sądzić, że zwiększenie deficytu jest nieuniknione.

- Ministerstwo Finansów mówi o mniejszych niż zakładane wpływach z VAT.

W tej chwili to jedyny argument za zwiększaniem deficytu. Z drugiej strony wiemy, że wydatki budżetowe też są mniejsze. Nie wdając się zbytnio w szczegóły, nie wzięto jednak po uwagę nadzwyczajnego dochodu, który ma trafić do budżetu w wysokości 8 mld zł.

Zobacz także: Zandberg i jego ludzie skrytykowali PiS, spisała ich policja

- Ale na razie zapowiedź zwiększenia deficytu pana nie niepokoi?

- Rząd mówi o deficycie w wysokości 3-4 mld zł. To nie są aż tak duże pieniądze, żeby trzeba było się niepokoić. Zresztą uważam, że przynajmniej na razie rząd Beaty Szydło zamierza przestrzegać zasady nieprzekraczania deficytu powyżej 3 proc. PKB. Tak będzie i w tym roku, i w przyszłym. Moje wątpliwości dotyczą natomiast lat następnych.

- Skąd te wątpliwości?

- Z zapowiedzi pełnej realizacji obietnic przedwyborczych. To stwarza duże ryzyko przekroczenia poziomu 3 proc. PKB. Mamy niby zapowiedzi uszczelnienia systemu podatkowego i natychmiastowego zastrzyku dla budżetu z tego tytułu.

- Łatwiej chyba powiedzieć, niż zrobić. Doświadczenia innych krajów pokazują, że to uszczelnienie to ciągła walka z unikającymi podatków, która nie przynosi natychmiastowych efektów.

- Oczywiście. PiS chce forsować swoje pomysły w sytuacji, kiedy nie ma pewności, czy będą dodatkowe wpływy do budżetu, czy ich nie będzie. Stąd bierze się ryzyko, o którym mówię. Apeluję więc do prezydenta, by zgodnie ze swoim obowiązkiem stał na straży bezpieczeństwa finansów publicznych. A także by sam był ostrożny w proponowaniu ustaw, które mogą narazić na ryzyko znacznego przekroczenia deficytu budżetowego. Musi być przestrzegana zasada, że najpierw sukcesy w uszczelnianiu, a dopiero później propozycja zmniejszania dochodów i zwiększania wydatków. Ta sekwencja powinna być przestrzegana z żelazną konsekwencją.

- Na razie rząd dużo mówi o projektach ustaw, które mają zwiększyć wydatki czy zmniejszyć dochody, ale nadal nie bardzo wiadomo, jak ekipa PiS ma zamiar zwiększać dochody. Wiemy o podatku od banków czy sklepów wielkopowierzchniowych. To chyba za mało, prawda?

- Już pomijam fakt, że te dwa podatki mogą być dla gospodarki zwyczajnie szkodliwe. Ale nawet jeśli nie będą, to rozwiązanie to zdecydowanie za mało. Te dwa podatki przyniosą w optymistycznych założeniach najwyżej kilka miliardów złotych, a po to, by zrealizować zapowiedzi rządu PiS, potrzeba kilkudziesięciu miliardów. Już stan finansów publicznych odziedziczony po poprzedniej ekipie nie jest dobry. A na tę sytuację nakładają się propozycje rządu i pana prezydenta, które zwiększają ryzyko, że ten stan jedynie się pogorszy.

- Myśli pan, że działania rządu zupełnie nie poprawią wpływów do budżetu?

- Oczywiście, nie jest wykluczone, że taka poprawa nastąpi. Ale wcale nie musi być to poprawa, jaką zapowiadała premier Beata Szydło. Wiceministrem finansów został pan dr Konrad Raczkowski, czyli specjalista od uszczelniania systemu finansów publicznych. Na pewno zna on doświadczenia innych krajów w tej dziedzinie i zdaje sobie sprawę, jak żmudny jest proces uszczelniania i że nie przynosi natychmiastowych efektów.