Przemysław Harczuk

i

Autor: "Super Express"

Przemysław Harczuk: Żadnych puczów nie będzie tu trzeba

2017-04-24 4:00

Media opozycyjne straszą zbrojnym zamachem stanu, jaki grozi nam ponoć ze strony podległych Antoniemu Macierewiczowi Wojsk Obrony Terytorialnej. Z kolei w mediach prorządowych pojawiły się informacje o spotkaniach Bronisława Komorowskiego z oficerami WSI, podczas których planowany jest zbrojny przewrót, "może polać się krew".

A były prezydent ma do puczu wykorzystać kontakty z... wojskowymi kapelanami. Twierdzenie, że kapelani pod urokiem Bronisława Komorowskiego mieliby wypowiedzieć posłuszeństwo i rządowi, i hierarchii kościelnej, to teza tyleż śmiała, co dla wiernych przerażająca. Jeszcze groźniej brzmi informacja, że w Polsce są szykowane zamachy stanu, i to - o zgrozo! - aż dwa! A teraz czytelniku, zanim przerazisz się do reszty, napij się wody i chwilę zastanów. Z całym szacunkiem dla Wojsk Obrony Terytorialnej (których istnienie uważam za potrzebne), wiara w to, że kilkadziesiąt tysięcy rezerwistów dokona zbrojnego przewrotu i pokona w walce zawodową natowską armię, jest dużą naiwnością. Poza tym - kogo Macierewicz miałby obalać? Własny rząd i armię, którą jako minister sam nadzoruje? Naiwnością jest też jednak twierdzenie drugiej strony, że zamach przeprowadzić mógłby były prezydent Bronisław Komorowski. Facet, który przy wsparciu niemal wszystkich mediów i aparatu państwa przegrał wygrane, zdawałoby się wybory, miałby teraz niczym marszałek Piłsudski na moście Poniatowskiego obalać Andrzeja Dudę? Człowiek, który koncertowo położył kampanię wyborczą, miałby dziś wygrać kampanię wojenną? Nie, nie wątpię w ogromne wpływy ludzi dawnych Wojskowych Służb Informacyjnych. Jednak do przewrotu potrzeba nie tylko pułkowników, ale i wodza. Bronisława Komorowskiego z Józefem Piłsudskim porównać się nie da. Tak naprawdę, do obalenia rządu nie są potrzebne żadne zbrojne pucze. Tym, co naprawdę prowadzi do upadku każdej władzy, jest arogancja i oderwanie od rzeczywistości. Tak było z AWS, SLD, Platformą Obywatelską. I tak dzieje się z Prawem i Sprawiedliwością, które szło do wyborów z hasłami nowych standardów i moralnej odnowy. Obecność w uchodzącej za konserwatywną formacji ludzi pokroju Łukasza Zbonikowskiego, zerwanie z polityką Lecha Kaczyńskiego, drogie służbowe podróże, deklaracjom tym, delikatnie mówiąc, przeczą. I za to wyborcy rządzących rozliczą. Kartką wyborczą, nie karabinem.

Zobacz: Marek Migalski: Prezydent nie jest świadomy własnej siły