Andrzej Melak

i

Autor: Piotr Kowalczyk

Rozmowa z Andrzejem Melakiem. Arabski to początek! Kłamali Tusk i Kopacz

2016-02-08 3:00

"Super Express": - Powstała nowa komisja, która ma się zająć wyjaśnieniem tego, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku. Wyjaśni? Andrzej Melak: - Mam nadzieję, że uczciwie doprowadzi do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Tu nie chodzi o to, żebym ja miał dowód na to, czy to był zamach, czy katastrofa. Nam, rodzinom, chodzi o to, żeby wreszcie dowiedzieć się, jak było. I my to uznamy. Skład tej komisji gwarantuje, że będą chcieli dojść prawdy.

"Super Express": - Powstała nowa komisja, która ma się zająć wyjaśnieniem tego, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku. Wyjaśni?

Andrzej Melak: - Mam nadzieję, że uczciwie doprowadzi do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Tu nie chodzi o to, żebym ja miał dowód na to, czy to był zamach, czy katastrofa. Nam, rodzinom, chodzi o to, żeby wreszcie dowiedzieć się, jak było. I my to uznamy. Skład tej komisji gwarantuje, że będą chcieli dojść prawdy.

- Poprzednicy z komisji Laska i Millera nie chcieli?

- Donald Tusk oddał śledztwo Rosji, więc co oni mogli chcieć? Właściwie w niczym nie mogli uczestniczyć, wszystko zależało od Rosjan. Tusk nie wykorzystał porozumienia z 1993 roku, poszedł na konwencję chicagowską. Choć dotyczy ona samolotów cywilnych, a nie rządowych i wojskowych. To pierworodny grzech i dał to, co dziś mamy.

- Co pańskim zdaniem mamy?

- Niewiele. Wciąż nie wiemy, do czego doszło. Nie zbadano wraku, nie mamy winnych zarówno tragedii, jak i zaniedbań po niej. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni. Pierwszym krokiem powinno być sprawdzenie Tomasza Arabskiego i jego roli w tej sprawie. Ale takich niżej od Arabskiego, ale co ważniejsze wyżej od niego było wielu.

- To znaczy?

- Na samych szczytach. Kłamała pani Kopacz, kłamał pan Tusk. Odpowiadają za to, co się stało po 10 kwietnia. Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski już po godzinie od tragedii powielał teksty o winie pilotów. Skąd ta pewność?! Prezydent Komorowski w licznych wywiadach jeszcze w trakcie dochodzenia już wiedział, że sprawa jest prosta. Zgodnie z jego logiką samolot walnął, to się zabili. Przecież to żenujące. Poprzednie komisje sprawiały też wrażenie pracy nad z góry ustaloną tezą.

- To też zarzut do nowej komisji, że z góry zakłada zamach.

- Rozmawiałem z nimi i nie odniosłem takiego wrażenia. To przy komisjach Millera i Laska odnosiłem wrażenie, że oni pewne rzeczy z zasady odrzucili. Na przykład awarię techniczną. Śledztwo prowadzono w skandaliczny sposób! Robiono wszystko, by nie korzystać z prerogatyw, z dowodów.

- Czyli?

- Weźmy choćby możliwość przeprowadzenia sekcji ciał, które wróciły do Polski. Dlaczego z tego nie skorzystano?! Jaki normalny śledczy nie chciałby z tego skorzystać? Po Smoleńsku były w Rosji cztery podobne wypadki lotnicze. Wie pan z ilu z nich skorzystano w Polsce jako z materiału porównawczego?

- Z ilu?

- Z ani jednego! Przecież to były darmowe "eksperymenty śledcze". Nie znalazły odbicia w pracach polskiej komisji ani prokuratury. Trzeba było to porównać, zanalizować. Jeden z tych wypadków to był start samolotu bez fragmentu skrzydła, rozbił się, ale wszyscy ocaleli. Inny skosił 300 metrów lasu, rozpadł się na trzy części i wszyscy ocaleli. Jeszcze inny wylądował kołami do góry i 102 osoby przeżyły. A w Smoleńsku?

- Nikt nie przeżył.

- Nikt, a w dodatku samolot rozpadł się na tysiące części, choć spadł z niewielkiej wysokości, zwalniając i podchodząc do lądowania. To są proste pytania ludzi, którzy nie są ekspertami, a nie usłyszeli od ekspertów poprzednich władz jasnej odpowiedzi, skąd te różnice. Po tragedii siłą rzeczy przyglądaliśmy się śledztwom po zamachu na Lockerby czy niedawnemu w Holandii.

- I jakie wnioski?

- Przepaść. Tam nie oddawano śledztwa w obce ręce. Tam nie rezygnowano z zagranicznych ekspertów i pomocy. U nas przyjęto pomoc Rosjan, a odrzucono sojuszników z UE i NATO! Tam próbki pobierano od razu, a nie po 2-3 latach. Decydowano się na rekonstruowanie samolotu, a nie pocięcie go, piękne umycie i przebudowę miejsca wypadku przed zakończeniem śledztwa! To zabetonowanie przez Rosjan miejsca katastrofy rodzi obawy, czy uda się dojść prawdy, ale rodzi też nadzieję. Bo pod tym betonem jak w sarkofagu wiele mogło się zachować. Przynajmniej mam taką nadzieję.

- Nie bardzo widzę zapał Rosjan do wpuszczenia polskich ekip, które by zaczęły to kuć...

- Ja też, ale obecny rząd w Rosji i Putin nie będzie wieczny. Podejście może się zmienić. Przez 50 lat nie przyznawali się do zbrodni katyńskiej, a w końcu się przyznali. Przez dekady nikt się tego nie spodziewał.

ZOBACZ: Ostre komentarze po decyzji Macierewicza: PiS stworzył religię smoleńską

Nasi Partnerzy polecają