Super Express: - Dla jednych bohaterska tramwajarka, która rozpoczęła strajk w komunikacji miejskiej w Trójmiecie, osoba, która razem z Anną Walentynowicz i Aliną Pienkowską uratowała strajk w Stoczni Gdańskiej w 1980 roku. Dla innych łamistrajk, osoba, która dołączyła do strajku, bo koledzy wyłączyli prąd i tramwaj nie mógł dalej pojechać, z Solidarności wyrzucona za przywłaszczanie pieniędzy. Jaka była prawdziwa rola Henryki Krzywonos w sierpniu 1980 roku?
Sławomir Cenckiewicz: - Krzywonos reprezentowała Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Gdańsku w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym w Stoczni Gdańskiej, ale wcześniej 16 sierpnia 1980 r. zarzuciła zdradę Wałęsie i przystąpiła do ratowania solidarnościowego wobec innych strajkujących załóg protestu, dołączając do trzech wspaniałych kobiet: Aliny Pienkowskiej, Anny Walentynowicz i Ewy Ossowskiej. Później, już po powstaniu NSZZ Solidarność, jej rola była coraz słabsza, aż w końcu jej macierzysty zakład pacy wycofał ją z Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ Solidarnoć. Miarą zanikającej pozycji Krzywonos w Solidarnoci było zakończenie zainteresowania niż ze strony SB i odstąpienie od internowania i represjonowania po wprowadzeniu stanu wojennego.
- Jak wyglądało zatrzymanie strajku w stoczni w sierpniu 1980?
- Była godzina 14.30 w dniu 16 sierpnia 1980 r. Komitet Strajkowy przegłosował zakończenie strajku. Dokładnie o godz. 14.17 tę decyzję ogłosił publicznie Wałęsa. Wstając od stołu w sali BHP, zwrócił się do stoczniowców przez radiowęzeł: Ja ogłaszam, że podstawowe sprawy zostały rozwiązane. Nadszedł moment zakończenia zmagań. Pozwalam do osiemnastej wszystkim opucić stocznię. W tym czasie ktoś z tłumu przed budynkiem sali BHP zawołał: Komitet Strajkowy "Lenina" zdradził ideały robotnicze! Inni próbowali protestować. Przede wszystkim delegaci strajkujących zakładów pracy. W tym czasie Henryka Krzywonos krzyczała w stronę Wałęsy: Sprzedaliście nas! Teraz wszystkie małe zakłady jak pluskwy wyduszą!. Miała rację. Najgłośniej protestowali działacze WZZ i delegaci strajkujących załóg, którzy docierali do stoczni. Uważano, że w sytuacji rozszerzającej się akcji strajkowej w regionie i w kraju, mimo przegłosowania przez ogół Komitetu Strajkowego, Wałęsa nie miał prawa zakończyć strajku. Po chwili Pienkowska chwyciła Walentynowicz za rękę, mówiąc: Ogłaszamy strajk solidarnościowy. Najpierw pobiegły w kierunku bramy nr 3 Stoczni Gdańskiej im. Lenina, skąd tłum stoczniowców z wydziału kadłubowego kierował się na dworzec PKP Gdańsk-Stocznia. Zamknęły bramę wejciową. Zamknęły też bramę nr 2 ...
Zobacz: ZAMACH na Jarosława Kaczyńskiego. Posłanka Pawłowicz dała się NABRAĆ!
- Wiele osób o udziale Henryki Krzywonos w zatrzymaniu strajku usłyszało na dwudziestolecie Solidarności, w programie Moniki Olejnik mówił o tym Bronisław Geremek. Dlaczego pana zdaniem środowiska dawnej Unii Demokratycznej tak mocno budują mit dzielnej tramwajarki z Wybrzeża?
- Historia i pamięć jest elementem wojny politycznej, w której każdy z antagonistów ma swoje atuty i swoje asy. Jednak w przypadku Krzywonos, PO przesadza stawiając swoją posłankę za wzór cnót i mówiąc o jej antykomunistycznym bohaterstwie podczas gdy jej rola w Solidarności była w gruncie rzeczy marginalna i nieporównywalna do innych kobiet Solidarności jak Pienkowska i Walentynowicz.
- Henryka Krzywonos na przełomie lat 80. i 90. związana była raczej ze środowiskiem Andrzeja Gwiazdy. Skąd nagłe przejście do obozu prookrągłostołowego?
- To jest jakaś tajemnica Krzywonos. Angażowała się politycznie po stronie Gwiazdów, którzy w 1990 roku zainicjowali powstanie Komitetu Założycielskiego Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. W jego skład weszli m.in.: Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Joanna Radecka, Marianna Szreder, Andrzej Kujawa, Bogusław Spodzieja i Anna Walentynowicz. Sygnowała ostre owiadczenia przeciwko Mazowieckiemu, Wałęsie i Balcerowiczowi. W 1995 r. nastąąpiła przemiana Krzywonos zapisała się do Unii Wolności i przeszła polityczną metamorfozę, choć kiedy w 2000 roku Borusewicz rozważał kandydowanie na prezesa IPN, to podpisała oświadczenie wzywające go do rezygnacji z powodu zdrady ideałów Solidarności.
- Całe zamieszanie wokół Henryki Krzywonos ma związek z ostrą debatą wokół Trybunału Konstytucyjnego. Środowiska związane z PO czy niechętne nowej władzy media chętnie mówią o zagrożeniu dla demokracji, powstał komitet mający demokracji bronić, którego symbolem jest opornik. Czy analogie z początkiem lat 80. są w jakikolwiek sposób uprawnione?
- Historyka śmieszą takie historyczne analogie. Historia kołem się toczy jedynie w wyobraźni ludzi niemających o niej większego pojęcia. Działa to zresztą w obie strony. W każdym razie porównywanie reżimu Jaruzelskiego, który rozstrzelał 9 górników Wujka, zdelegalizował Solidarność i zabił blisko 100 osób w stanie wojennym, z systemem rządów Dudy i Kaczyńskiego jest tak niepoważne, że aż komiczne. Osobiście zadziwia mnie postawa ludzi PO, których łaski wolności sam dowiadczyłem oburzenia na wydawanie książek o Wałęsie, wyrzucania z pracy, inwigilacji, zmiany ustawy o IPN, kontroli na Uniwersytecie Jagiellońskim w związku z pracą magisterską Zyzaka, grób itd. Ci ludzie, którzy to wszystko robili, stają na czele protestu w obronie wolności, wśród nich brylują byli agenci SB, członkowie KC PZPR i organizatorzy państwowego pożegnania Jaruzelskiego. Cimoszewicz, Rosati, Kwaśniewski, Święcicki, Schetyna, Komorowski i Siemoniak powinni raczej milczeć w tej sprawie ...
- W jakim stopniu Trybunał, a szerzej wymiar sprawiedliwości III RP jest zdominowany przez ludzi dawnego peerelowskiego aparatu władzy?
- Polecam w tym względzie tekst z najnowszej Gazety Polskiej. Działacze PZPR, autorzy wątpliwych prac naukowych i doradcy Kiszczaka W przeszłoci bywało gorzej, ale to i tak jest przerażające, choć współpracę z prof. Rzeplińskim w czasach wspólnej pracy w IPN wspominam pozytywnie. Bronił mnie przed próbą zakneblowania w IPN, kiedy odnalazłem w archiwum pierwsze donosy TW Bolka.
- Prawo i Sprawiedliwoć zapowiadało w kampanii oczyszczenie wymiaru sprawiedliwości, w tym jego zdekomunizowanie. Determinacja w sprawie TK zdaje się to potwierdzać. Czy jednak osoba posła Stanisława Piotrowicza, w latach 80. prokuratora i członka PZPR, powinna być twarzą dokonywanych zmian?
- Nie namówi mnie pan na obronę członkostwa w PZPR i pracy w aparacie represji, jakim była prokuratura PRL ...
- Poseł Stanisław Piotrowicz przekonuje, że w PZPR ryzykował więcej niż działacze opozycji, którzy roznosili ulotki. Czy przypadki dobrych komunistów, Wallenroodów zdarzały się, a jeli tak, to jak były częste?
To są opowieści niepoważne i niewytrzymujące krytyki, ale podane przecież w emocjach i klasycznym konflikcie interesów! Szkoda! Kiedy Zofia Romaszewska czy Antoni Macierewicz byli represjonowani, Stanisław Piotrowicz działał w partii i pracował w prokuraturze, co dziś niejednokrotnie poczytuje sobie za zasługę. Zbyt wiele wiem o PRL, by uznać taką opowieć i postawę za wiarygodną.
- Nieco zmieniając temat: niedawno pisał pan, że wszelkie zdecydowane działania (takie jak rozwiązanie WSI) muszą być dokonywane jak najszybciej po przejęciu władzy. Dlaczego i jakie obszary oprócz wymiaru sprawiedliwoci należą do kluczowych, w których zmiany muszą być dokonane?
- I mam wrażenie, że tak się dzieje, z czego się niezmiernie cieszę, mając nadzieję, że to dopiero początek. Właśnie krótko po wyborach, kiedy obejmujących rzady polityków i urzędników cechuje wola zmian, a elektorat entuzjazm zwiazany ze zwycięstwem partii, na którą głosował, istnieje naturalny klimat dla przeprowadzenia poważniejszych reform. Najpoważniejsze wyzwania dotyczą zmian ustrojowych, bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego oraz zatrzymania ujemnego przyrostu demograficznego. To sa wyzwania, które obecnie stoją przed Polską i jej elitami. Mam nadzieję, że sprostają tym wyzwaniom, których stawką jest trwanie polskości przez kolejne wieki.