Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Piotr Radzik|Tomasz Radzik

Zdaniem naczelnego Super Expressu. Sławomir Jastrzębowski: A Donald Tusk milczy

2015-08-29 4:00

Po kolejnej odsłonie afery taśmowej, tym razem z Donaldem Tuskiem i świętej pamięci Janem Kulczykiem czekałem, aż nasz były premier zabierze głos. Niestety, ani ja, ani miliony Polaków nie mogą się doczekać odpowiedzi na kilka pytań związanych z działalnością naszego byłego szefa rządu. Jak mniemam, sporo ludzi chciałoby, żeby one przyschły i odeszły w niepamięć, więc je zapamiętajmy.

Czy Donald Tusk wiedział, że jest nagrywany w "swojej" rządowej willi? Jeżeli wiedział, to po co nagrywał biznesmena? Jeżeli nie wiedział, to kto właściwie rządzi Polską? Jakie służby mają władzę nad premierem rządu, chociaż polskie? Czy ktoś w Polsce w ogóle kontroluje służby? Czy na taką wizytę, jaką miał Jan Kulczyk w willi premiera i dość nieoficjalną rozmowę mógł liczyć każdy biznesmen, czy tylko wyselekcjonowana grupa? Skoro już wiemy, że nie każdy biznesmen mógł na to liczyć, to jak Donald Tusk dobierał przedsiębiorców na te prywatne prawie spotkania? Czy trzeba było mieć majątek nie mniejszy niż., czy też robić interesy z państwem, a właściwie z władzą, czy może jeszcze coś innego, co? Z taśm wynika, że Jan Kulczyk chciał, żeby państwo przez swoje służby chroniło jego prywatne interesy energetyczne na Ukrainie. W sumie, kto by nie chciał? Jeśli jednak przedsiębiorca prosił o to, to znaczy, że mógł się spodziewać pozytywnej odpowiedzi. Na jakiej podstawie? Jakie były jego wcześniejsze doświadczenia z rządzącymi, że składał taką prośbę? Z okazji kolejnej odsłony afery dowiedzieliśmy się też, że obecnie mamy bardzo szczerą premier, która oficjalnie powiedziała, że willa, w której nagrano rozmowy, a w której ona obecnie mieszka, nie była sprawdzana przez służby w poszukiwaniu podsłuchów. Zaiste, nie trzeba było się tym chwalić. I na koniec do głowy przychodzi mi spisek. Kilka miesięcy temu NIK informowała, że w Polsce nikt nie rządzi służbami, że nie mają nadzoru. Wczoraj kariera szefa NIK została prawdopodobnie definitywnie zakończona przez służby i podsłuchy. Taki po prostu zbieg okoliczności.

Zobacz: Sławomir Jastrzębowski: Dubieniecki, czyli spektakl tysiąca spekulacji