Chciała skoczyć z dachu. Uratował ją monter

2014-11-08 15:48

Straciła narzeczonego, tuż potem pracę i życie przestało mieć dla niej jakikolwiek sens. Depresja i rozpacz zaprowadziły Agnieszkę B. (31 l.) na dach czteropiętrowego budynku w Żorach. Usiadła na krawędzi, spuściła nogi i... Gdy już miała runąć w przepaść, przytrzymały ją mocne ręce młodego chłopaka. Kamil Stolarzak (23 l.), który właśnie montował na dachu antenę, pochwycił desperatkę i nie pozwolił jej się zabić...

Gdyby pan Kamil znalazł się na dachu minutę później, byłby po prostu świadkiem tragedii. A tak został bohaterem. Nie wahał się ani chwili, gdy dostrzegł drobną dziewczynę szykującą się do skoku. - Siedziała na krawędzi dachu, połową ciała wisiała nad przepaścią - relacjonuje chłopak. - Byłem z kolegą, powiedziałem mu, żeby zszedł na dół i zadzwonił po pomoc, sam zająłem się dziewczyną. Spytałem, jak się nazywa, ile ma lat...

Monter zachował się jak profesjonalny negocjator. Jego spokój i opanowanie sprawiły, że desperatka pozwoliła mu się zbliżyć i usiąść obok siebie. - Mocno objąłem ją ramieniem. Teraz już razem wisieliśmy nad przepaścią - opowiada.

Agnieszka B. co jakiś czas się szarpała, ale Kamil Stolarzak ani myślał ją puścić. I cały czas z nią rozmawiał niczym biegły psycholog. Opowiadała mu o swoich problemach - że zmarł jej narzeczony, że straciła pracę, że za dużo przez to pije...

Przeczytaj też: TRAGEDIA! Dziadek zabił CHOREGO 5-letniego wnuczka, a potem popełnił samobójstwo!

Krytyczny moment nadszedł, gdy na dach weszli policjanci, a pod blokiem pojawiła się straż pożarna. Dziewczyna zaczęła się wyrywać. - Ledwo ją utrzymałem - mówi Stolarzak. - Na szczęście policjanci przyszli mi z pomocą.

Tymczasem strażacy dostarczyli na dach uprząż alpinistyczną. Wyrywającą się Agnieszkę B. udało się w nią zapiąć. Po chwili była już całkiem bezpieczna. Teraz dochodzi do siebie pod opieką psychologa.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają