Jedno trzeba pomysłowemu gospodarzowi przyznać - umie zadbać o żywy inwentarz. Zanim umieścił cielaczki w aucie, wymościł jego podłogę sianem. - Zwierzaki miały naprawdę komfortowe warunki - mówi z przekonaniem i zapewnia, że na hodowli zna się jak mało kto. W istocie gospodarzy wraz z żoną i dziećmi na 30 hektarach, a jego gospodarstwo wygląda jak z bajki - po zagrodzie biegają kurki, w oborze muczą wypieszczone krówki. Trzy właśnie dokupione cielaczki miały ubogacić ten hodowlany raj. - No i z tego afera zrobiła się na całą Polskę, bo ktoś doniósł, że je wiozę osobówką! - załamuje ręce rolnik, któremu drogówka kategorycznie przerwały cielęcy rajd. - Kierowcę za przewóz zwierząt nieprzystosowanym do tego pojazdem ukaraliśmy 500-złotowym mandatem. Czynności w tej sprawie podjął również wezwany na miejsce weterynarz, który miał sprawdzić, w jakim stanie są zwierzęta i czy nie stała im się krzywda - mówi młodszy aspirant Tomasz Bartecki, oficer prasowy policji w Mogilnie. Tylko Marek P. wciąż nie może pojąć, o co tyle szumu.
Zobacz: Działacza Platformy zatrzymanego przez CBA zgubiła słabość do luksusu?