Dwa razy próbowała popełnić SAMOBÓJSTWO! Twierdzi, że Bóg zesłał na nią wszystkie plagi świata

2014-11-12 3:00

Dwa razy próbowała już skończyć z sobą. Za pierwszym razem połknęła całe opakowanie tabletek uspokajających. Za drugim - chciała skoczyć z dachu wieżowca. W obu przypadkach ktoś ratował życie Agnieszki Broczkowskiej (31 l.) z Żor na Śląsku. Ona jednak nie zamierza nikomu dziękować. - Bóg zesłał na mnie wszystkie plagi świata - rozpacza kobieta. - Nie wiem, jak mam żyć - dodaje.

O desperatce próbującej skoczyć z bloku w Żorach pisaliśmy w minioną sobotę. Samobójczynię powstrzymał wtedy Kamil Stolarzak (23 l.), monter pracujący na dachu. Chwycił mocno kobietę stojącą nad przepaścią i trzymał w objęciach do momentu, kiedy na miejscu pojawili się policjanci i strażacy.

Przeczytaj też: Nie żyje syn Adama Struzika. Popełnił samobójstwo

Dlaczego pani Agnieszka zdecydowała się na tak dramatyczny krok?

- Moje życie rozsypało się po śmierci narzeczonego, Piotra - wyznała nam desperatka.

Niestety, okrutny los nie poprzestał na tym ciosie. W krótkim czasie kobieta straciła pracę w piekarni, zadłużyła się, a na dodatek dotkliwie pogryzł ją pies. Teraz nie może jeść ani spać, z trudem przychodzi jej wykonywanie najprostszych codziennych czynności. Ale najgorsza jest samotność...

- Nie mam żadnych przyjaciół. Nikt mnie nie potrzebuje i nie chce mi pomóc. Jestem zaszczuta, ciągle pod negatywną presją. To wszystko to jest za dużo na moją głowę - mówi przez łzy załamana kobieta. I dodaje, że jest wściekła na montera, który uratował jej życie.

- Po co to zrobił? Nie podziękuję mu! Bo ja nie chce żyć - stwierdza.

Przyznaje, że zdarzają jej się chwile, kiedy depresja mniej niż zwykle daje jej się we znaki. Ale te przebłyski są coraz rzadsze.

- Wyjście z beznadziei, w której się znalazłam, byłoby cudem - mówi.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki