karetka, pogotowie, ambulans

i

Autor: Mariusz Grzelak

Dyspozytor pogotowia wysłał policję: No to umrze, każdy umrze panie NOWE FAKTY [SZOKUJĄCE NAGRANIE]

2017-06-09 17:04

Mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego spotkał się ze skandalicznym zachowaniem ze strony dyspozytora pogotowia w Kaliszu. Jego znajomy leżał nieprzytomny i dławił się wymiocinami, a dyspozytor wykłócał się przez telefon. Zmarnował mnóstwo cennego czasu, a zamiast karetki wysłał policję. "No to umrze!" - usłyszał. Potrzebujący zmarł. Dyspozytor został zawieszony.

Sebastian Banasiak, mieszkaniec Ostrowa Wielkopolskiego, spotkał się z oburzającym zachowaniem ze strony dyspozytora pogotowia w Kaliszu. Mężczyzna zadzwonił pod numer 112, aby wezwać pomoc dla swojego nieprzytomnego kolegi, który zaczął dławić się swoimi wymiocinami. Z początku przekierowywano połączenie od jednej osoby do drugiej, marnując cenne minuty, aż w końcu rozmowa trafiła do dyspozytora z kaliskiego pogotowia. Zamiast udzielić pomocy, dyspozytor wykłócał się, krzycząc na pana Sebastiana. Kiedy usłyszał, że mężczyzna umrze, odpowiedział "no to umrze. Każdy umrze, panie!", po czym zamiast karetki wezwał policję i rzucił słuchawką. Potrzebujący nie przeżył oczekiwania na pogotowie, którą zamówiono w oddzielnym połączeniu.

Do incydentu doszło w środę po południu. - Jedliśmy na ogródku obiad i mój przyjaciel Jurek źle się poczuł i odszedł od stołu - opowiada Sebastian Banasiak. Mężczyzna usiadł na schodach, po czym osunął się i zaczął się dusić. - Zacząłem dzwonić na numer alarmowy 112 - relacjonuje. Poprosił o pilne przesłanie karetki. Operatorka Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Poznaniu kazała ułożyć nieprzytomnego mężczyznę w pozycji bocznej ustalonej, po czym przełączyła rozmowę do innej osoby. Kiedy następna dyspozytorka usłyszała głos przerażonego pana Sebastiana, bez słowa przekierowała rozmowę do trzeciego operatora. Tym razem był to dyspozytor z Kalisza, który swoim skandalicznym zachowaniem zszokował zgłaszającego. Zamiast wysłać karetkę, zaczął pouczać zestresowanego pana Sebastiana.

Dyspozytor: - Panie, przestań pan gadać, tylko odpowiadać na pytania. Muszę wywiad zebrać, żeby wiedzieć jaką karetkę wysłać.
Zgłaszający: - Człowiek umrze, a wywiady będziemy sobie robić
Dyspozytor: - No to umrze, każdy umrze panie.
Zgłaszający: - Jak to umrze? Pan odbiera telefon i mówi to niech umrze?
Dyspozytor: - Panie. Nie dyskutować ze mną, tylko odpowiadać na pytania.

Po tej wymianie zdań dyspozytor zamiast pogotowia wezwał policję i rzucił słuchawką.

Cała rozmowa:

Sebastian Banasiak musiał zadzwonić ponownie i jeszcze raz wyjaśnić sytuację, aby karetka przyjechała. Niestety, pomoc przyjechała za późno dla znajomego pana Sebastiana. Mężczyzna zmarł.

ZOBACZ: Wielkopolskie. Tragiczna śmierć kobiety, która czekała na karetkę ponad DOBĘ!

AKTUALIZACJA:

Dyspozytor został zawieszony. Prokuratura dopiero jednak rozpoczęła dochodzenie, a dyrektor szpitala w Kaliszu, któremu podlega dyspozytor, czeka na ustalenia. Jeśli okaże się, że operator nieodpowiednio przeprowadził rozmowę ze zgłaszającym, wysłał ambulans za późno, a ewentualni biegli stwierdzą, że kilka minut mogło uratować życie potrzebującego, operatorowi grozi do 5 lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci oraz za narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciąży obowiązek opieki.


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają