Na rozprawie przed Sądem Najwyższym Waśniewskiej nie było. Reprezentował ją mecenas Arkadiusz Ludwiczek, który od trzech lat próbuje dowieść jej niewinności. - Nie został jednoznacznie określony mechanizm śmierci Magdy. Biegli stwierdzili tylko znaczne niedotlenienie organizmu, a to zdeterminowało ocenę pozostałych dowodów na niekorzyść mojej klientki. Na szyi dziecka nie było przecież śladów, że matka ją udusiła - przekonywał. Twierdził również, że biegli mieli braki w wiedzy i nie przeprowadzono wielu kluczowych dla sprawy dowodów.
Kasację złożyła także prokuratura, bo Sąd Apelacyjny uniewinnił Waśniewską z zarzutu kierowania podejrzeń na inną osobę i utrudniania śledztwa. Jej zdaniem - niesłusznie.
Po naradzie sędzia Sądu Najwyższego Dorota Rysińska ogłosiła: - Oddalam kasację zarówno obrony, jak i prokuratury. Obie są bezzasadne. Stwierdziła, że wszystkie dowody koniecznie, by orzec winę Waśniewskiej, zostały przeprowadzone. I nie ma wątpliwości, że mama Madzi dusiła dziecko przez kilka minut, a później, chcąc ukryć tę straszną zbrodnię, zmyśliła porwanie. - To, co zrobiła, jest zgodne z jej profilem psychologicznym. Zwykłemu człowiekowi nie mieści się przecież w głowie, że istnieją ludzie zdolni do mordowania swoich dzieci - powiedziała sędzia Rysińska.
Po rozprawie mecenas Ludwiczek nie wykluczył, że złoży jeszcze skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Chajzer trafił do szpitala! Nie może pogodzić się ze śmiercią synka