Krwawy szlak inkasenta

2009-12-07 16:18

Nie wiadomo, kto i dlaczego z zimną krwią zastrzelił pięć osób. Ofiary łączyło tylko to, że mieszkały przy trasie Kraków - Tarnów - Rzeszów i że morderca pozostawił na miejscach zbrodni rachunki za prąd. Dlatego przylgnęło do niego miano "inkasent".

Mimo upływu 15 lat nadal jest na wolności i pewnie dlatego nadal wielu się boi, że może powrócić. Krakowscy policjanci z Archiwum X nie odpuszczają i tropią bezwzględnego mordercę.

17 czerwiec 1994 roku, nieznajomy mężczyzna pojawia się w Łapczycy (woj. małopolskie) w jednym z domów przy ruchliwej trasie E-40. Pani Lucyna Zając (+30 l.) nie obawia się niczego złego. Tego dnia akurat spodziewa się wizyty pracownika zakładu energetycznego.

Na takiego właśnie wygląda nieznajomy, który ogląda licznik, coś notuje i wychodzi. Jednak jakiś czas później nieznajomy powraca i zabija gospodynię oraz młodszego z jej dwóch synków Dominika (+7 l.).
Gdy starszy o rok Sebastian wraca ze szkoły zastaje drzwi zamknięte. Chłopiec po drabinie wchodzi do środka przez okno. Już nigdy nie zapomni tego widoku. Na piętrze leży zakrwawiona ukochana mama, w pokoju obok braciszek. Brat ma trzykrotnie przestrzeloną główkę, kolano i rękę. Morderca ostatni strzał oddał przykładając dziecku lufę do głowy... Z mieszkania ukradł 200 marek niemieckich, trochę biżuterii, zegarek.

Na tej zbrodni „inkasent” nie poprzestał. Po raz kolejny zaatakował 90 kilometrów dalej, w Pilznie. Tam 24 listopada zastrzelił małżeństwo Marię (+60 l.) i Józefa (+60 l.) J. Mimo, że po zabójstwach w Łapczycy i Pilznie działa już specjalna policyjna grupa, morderca nie odpuszcza. Po raz kolejny i jak się okazało ostatni, zaatakował w podkrakowskiej Morawicy, tuż przy autostradzie A-4. Pojawił się tutaj 5 grudnia opowiadając, że ma zamiar kupić kilka tysięcy kurczaków. Równie szybko zniknął, pozostawiając w jednym z domów zastrzeloną Zofię K.(+60 l.).

Po długich poszukiwaniach policyjna specgrupa złapała Wojciecha B. Ten były milicjant, łudząco podobny do portretu pamięciowego poszukiwanego inkasenta, stanął nawet przed sądem oskarżony o tych pięć zabójstw. W procesie poszlakowym prawomocnym wyrokiem został jednak uniewinniony i dostał odszkodowanie za niesłuszne aresztowanie. Wojciech B. jest więc niewinny.

- Mimo upływu lat złapanie „inkasenta” to dla nas ciągle jedna z najważniejszych spraw. Musimy go złapać – nie odpuszczają w krakowskim Archiwum X. Rodziny zabitych liczą, że kiedyś oprawca ich bliskich w końcu poniesie karę.

Informacje pomocne w złapaniu inkasenta  można przekazywać pod telefony krakowskiego Archiwum X (12)615 44 42 lub 997

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki