Był kwadrans po piątej rano, gdy w ostrowskiej dzielnicy Krępa leżącą na chodniku poduszkę, a na niej nagie, płaczące niemowlę zauważyła mieszkająca w pobliżu kobieta. Niewiele myśląc, owinęła dziecko ręcznikiem, przytuliła i zaczęła wzywać pomocy. Wołanie usłyszał przechodzień. Gdy zorientował się w sytuacji, natychmiast wezwał policję i pogotowie ratunkowe.
Przybyli na miejsce ratownicy stwierdzili, że niemowlak jest wychłodzony. Jego maleńkie ciało miało zaledwie 30 stopni Celsjusza. Maluszek został przewieziony na oddział neonatologii miejscowego szpitala i umieszczony w inkubatorze. Jego stan lekarze określili jako średnio ciężki, ale stabilny. - Teraz, po kilku godzinach, jest już spokojny. Domagał się nawet jedzenia - powiedziała nam dr Katarzyna Tuzel z ostrowskiego szpitala. - Robimy wszystko, żeby malec miał jak najlepiej - dodaje Danuta Siwiec, pielęgniarka.
Lekarze po zbadaniu dziecka nie mieli żadnych wątpliwości, że nie przyszło ono na świat w szpitalu, tylko na ulicy lub w parku. Matka zaraz po narodzinach odcięła pępowinę i zostawiła swoje maleństwo. - Jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Ta kobieta chyba doznała szoku poporodowego i dlatego zostawiła dziecko. Może jeszcze się ocknie i wróci po nie? - zastanawia się Marek Musiał, mieszkaniec Ostrowa.
Tymczasem policja próbuje ustalić tożsamość matki. Sprawdzane są nagrania z kamer miejskiego monitoringu. Prawdopodobnie jedna z nich uchwyciła moment porzucenia noworodka. Za narażenie dziecka na utratę zdrowia i życia matce może grozić do 5 lat więzienia.
Zobacz: Pielgrzymka zbiera żniwo: mężczyzna zmarł w drodze na Jasną Górę