Nowe Miasto n/Pilicą: Bus Mirosława B. dowiózł ich na cmentarz zamiast do sadu

2010-10-13 7:45

Byli czyimiś mężami, żonami, ojcami, braćmi. Aż 18 osób. Ściśnięci w małej furgonetce gnali do pracy, dorobić przy zbieraniu jabłek. Do celu nigdy nie dotarli. W gęstej mgle w okolicach Nowego Miasta nad Pilicą (woj. mazowieckie) kierowca volkswagena, którym jechali, postanowił wyprzedzić ciężarówkę. Wjechał wprost pod jadącego z naprzeciwka tira. Nikt z busu nie przeżył.

Pobudka o 5 rano. Kilka słów do swoich bliskich i pocałunek na pożegnanie dla śpiących dzieci. Potem gorąca kawa i pospieszne śniadanie, bo kilka minut przed godz. 6 przed bramą stała już furgonetka Mirosława B. (†42 l.).

Był ich przyjacielem i sąsiadem. I wybawieniem, bo dla takich jak oni w rodzinnej Drzewicy (woj. łódzkie), miasteczku liczącym niespełna 4 tys. mieszkańców, pracy nie było. Dorabiali, gdzie się dało. Tego dnia jechali pod Grójec (woj. mazowieckie), do okolicznych sadów. Za 10 godzin pracy dostawali 80 złotych. 10 zł trafiało do kieszeni kierowcy. Dla tych biednych rodzin to był i tak duży zarobek.

Horror na drodze

Wyruszyli kilka minut po godz. 6. W małej furgonetce, gdzie było ledwie 6 miejsc siedzących, tłoczyło się aż 18 osób (4 kobiety i 14 mężczyzn). Niektórzy siedzieli na podłodze. Inni na porozrzucanych skrzynkach. Kobiety na kolanach mężczyzn.

Patrz też: Wypadek, Nowe Miasto nad Pilicą: Jechali upchani na skrzynkach na jabłka

Byli trochę spóźnieni, ktoś pewnie zaspał, gdy Mirosław B. podjeżdżał do gospodarstw, zabierając ze sobą pasażerów. Do tego ta pogoda. Na wojewódzkiej drodze nr 707 było ślisko, bo przymrozek złapał i jeszcze mgła - widoczność kilkadziesiąt metrów.

Mirosław B. musiał jechać blisko 70 km/h. Na te warunki to zbyt szybko. Droga była pusta, przed ich furgonetką sunęła za to powoli jakaś ciężarówka. Choć przez mgłę nic nie było widać, Mirosław B. zaryzykował....

Właśnie wyprzedzał ciężarówkę, gdy jak spod ziemi wyrósł przed nim tir. Mirosław B. nie zdążył nawet krzyknąć. Kilkunastotonowa chłodnia w ułamku sekundy uderzyła w małą furgonetkę. Rozległ się przeraźliwy huk, a potem zapadła wstrząsająca cisza. Była godzina 6.18.

Przeczytaj koniecznie: Kiedy chłopi oderwali drzwi, dwie osoby jeszcze żyły

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki