Proces szantażystki posła Piotra Szeligi. Prostytutka jak gwiazda filmowa w sądzie

2014-04-04 4:00

Długie nogi, seksowne szpilki, szybkie sportowe auto, no i twarz ukryta za peruką i ciemnymi okularami. Magdalena I. (25 l.) zajechała pod budynek lubelskiego sądu niczym gwiazda filmowa. Ale ta przewrotna kobieta nie jest żadną gwiazdą. To właśnie ona twierdziła, że poseł Piotr Szeliga (37 l.) nie zapłacił jej 200 złotych za usługi seksualne. Teraz odpowiada za szantażowanie polityka, który w wyniku całej afery musiał odejść z Solidarnej Polski - Zbigniewa Ziobry (44 l.).

Ta pikantna afera na dobre zaszkodziła karierze prawicowego polityka, który wcześniej budował wizerunek kochającego ojca, oddanego męża i gorliwego katolika walczącego o rodziny. Nagle jednak okazało się, że jest szantażowany przez prostytutkę!

Nic dziwnego, że poseł domagał się utajnienia procesu, w którym występuje jako pokrzywdzony - ofiara szantażystki i jej wspólników. Sam też się nie stawił w sądzie, wysłał tylko swojego adwokata.

Zobacz: Poseł Szeliga, szantażowany przez prostytutkę, wydał oświadczenie

Ten na wstępie rozprawy usłyszał, że będzie ona utajniona tylko częściowo - za zamkniętymi drzwiami Magdalena I. zeznawała najbardziej intymne szczegóły całej afery. Reszta rozprawy odbyła się jednak przy udziale dziennikarzy.

- Poseł jest osobą publiczną. Całkowite wyłączenie jawności toczącego się procesu godziłoby w prawo obywateli do kontrolowania, czy polityk godnie ich prezentuje - tłumaczyła swoją decyzję sędzia Beata Górna-Gielara.

Czytaj: Jak prostytutka szantażowała posła Szeligę

Co usłyszeliśmy na jawnej części procesu? Że Magdalena I. nie przyznaje się do winy. Podobnie jak jeden z jej wspólników - Przemysław S. (26 l.). Mężczyzna przekonywał, że nie szantażowali posła, a "akcja" - przeprowadzona w grudniu 2012 roku - miała tylko dokuczyć Szelidze.

Polub Se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają