Roztrzaskali głowę księdzu dla pieniędzy! Krwawa jatka na plebanii

W poniedziałek o godz. 18 ks. Krzysztof Z. (64 l.) odprawiał wieczorną mszę. W tym czasie jego gosposia poszła do koleżanki - Anny Osuch (50 l.), której dom sąsiaduje z plebanią. Gdy zabiły dzwony na koniec nabożeństwa, gosposia zadzwoniła do proboszcza. Chciała spytać, czy ma już wracać. Nie odbierał, a to nie było w jego zwyczaju. - Poszła zobaczyć, czy nic się nie stało. Po chwili wróciła przerażona i rozdygotana - mówi Anna Osuch. - Pobiegłam na plebanię. Weszłam na górę, do mieszkania proboszcza. Nie było zamknięte. Z jednego z pokojów wystawały tylko jego nogi. Podeszłam bliżej. Zobaczyłam księdza we krwi. Była zresztą wszędzie, nawet na ścianach. Proboszcz miał na głowie wielką ranę, skóra była zdarta. Nie dawał znaku życia. Zadzwoniłam po pogotowie - dodaje. Ks. Krzysztof Z. w ciężkim stanie trafił do szpitala w Koszalinie. Utrzymywany jest w śpiączce farmakologicznej. Wiele wskazuje na to, że napad miał podłoże rabunkowe. Sejf, w którym były prawdopodobnie oszczędności proboszcza, ale też datki od wiernych na hospicjum, został ogołocony. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że mogło w nim być ponad 50 tys. zł. Policja poszukuje sprawcy bądź sprawców tego brutalnego napadu. Niewykluczone, że to ktoś z miejscowych.

Przeczytaj też: Odprawił mszę, po czym został zaatakowany. Ksiądz w ciężkim stanie trafił do szpitala

- Nie było mnie na plebanii. Zawsze w poniedziałek mam dzień wolny i zwykle wtedy wyjeżdżam. Być może bandyci o tym wiedzieli - mówi ks. Stanisław Wiechowski (29 l.), wikary z parafii w Barwicach.Wojewódzka Komenda Policji w Szczecinie powołała specjalny zespół, który ma dopaść oprawców proboszcza.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail