Było wczesne popołudnie, gdy Stanisława K.* (51 l.) poszła odwiedzić siostrę. - Szłam spokojnie drogą, gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu za szyję. Potwornie się wystraszyłam - opowiada kobieta. - Za mną stał Józef P. Z obleśnym uśmiechem na twarzy rzucił się na mnie, zaciągnął na trawę, wykręcił ręce, przewrócił...
Nie była w stanie się obronić. Kiedy usiłowała się wyrwać, gwałciciel mocniej wykręcał jej ręce. - Krzyczałam, wzywałam pomocy. W końcu usłyszeli mnie ludzie na drodze. Wtedy on puścił mnie i uciekł.
Funkcjonariusze z komisariatu w Mokobodach szybko ujęli gwałciciela. - Ale dlaczego on był na wolności, skoro już raz mnie skrzywdził? - kobieta ociera łzy. - W kwietniu przyszedł do mojego domu, ściągnął mnie z łóżka i zgwałcił na trawniku. Zgłosiłam to policji, ale dotąd nie było żadnej sprawy.
- To nie jest tak, że my nic nie robimy - tłumaczy Maria Kempka z Prokuratury Rejonowej w Siedlcach. - Wykonujemy czynności z podejrzanym i pokrzywdzoną. Postępowanie jest prowadzone zarówno w sprawie pierwszego gwałtu, jak i tego ostatniego. Niedługo połączymy te sprawy, bo dotyczą tych samych osób i podobnego przestępstwa. Szczegółów nie mogę ujawnić ze względu na dobro postępowania i pokrzywdzonej osoby.
*Inicjały ofiary zostały zmienione
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail