Tajemnicza śmierć asa przestworzy. Jak zginął Marcin Mężyk?

2016-04-22 4:00

Doświadczony, utytułowany pilot wystartował na szybowcu, który jest rolls-royce'em w swojej klasie i kosztuje około 2 mln zł. A jednak doszło do tragedii. Podczas mistrzostw świata zorganizowanych na Słowacji maszyna Marcina Mężyka (+40 l.) nagle runęła w dół, rozbiła się o drzewo na Łysej Polanie po polskiej stronie Tatr. 40-latek zginął na miejscu. Co się stało podczas feralnego lotu i dlaczego doszło do wypadku? Te pytania na razie pozostają bez odpowiedzi.

W zawodach szybowcowych brało udział 130 zawodników z 14 krajów. Część trasy przebiegała nad terytorium Polski, ale piloci mieli zawrócić na Słowację. Nie wszystkim się to udało. Cztery szybowce musiały awaryjnie lądować na Podhalu. Piąty się roztrzaskał.

W środę wiał silny wiatr, była niska podstawa chmur i nie najlepsza widoczność. Czy to właśnie kiepska pogoda przyczyniła się do śmierci Marcina Mężyka? 40-letni pilot Aeroklubu Rybnickiego Okręgu Węglowego pół życia spędził w kokpicie szybowca. Zaliczany był do czołowych polskich zawodników. Miał na swoim koncie liczne nagrody, znał też dobrze maszynę, na której latał od kilku lat. Jego schleicher ASG 29 to szybowiec konstrukcji niemieckiej wyposażony w silnik, który umożliwia lot w złych warunkach pogodowych. Co się stało, że warta 2 mln zł maszyna odmówiła posłuszeństwa? Czy zawiniła technika, warunki pogodowe, a może wkradł się czynnik ludzki? Przyczyn tragedii szuka słowacka komisja badania wypadków lotniczych. - Marcin zginął śmiercią lotnika. Będzie nam go już zawsze brakować - mówi Ireneusz Wilgucki, prezes rybnickiego aeroklubu. 40-latek osierocił żonę i dwójkę małych dzieci.

Zobacz: Bursztynowa Komnata odnaleziona na mazurach?! Odkryto tajemnicze pomieszczenie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki