Tragedia w Gostyniu. Udusił ukochaną i syna. Poszedł po leki uspokajające

2017-01-28 6:00

Udusił narzeczoną i synka, a zanim sam wymierzył sobie sprawiedliwość i się powiesił, poszedł do apteki kupić. leki uspokajające. Prokuratorzy z Gostynia (woj. wielkopolskie) wciąż pracują nad rozwikłaniem rodzinnej tragedii i kilka dni po odkryciu zwłok Łukasza K. (+27 l.), jego narzeczonej Katarzyny Ś (+23 l.) i ich synka Maksa (+10 mies.) są coraz bliżej poznania prawdy.

O tragedii w Gostyniu piszemy od kilku dni. We wtorek policjanci w jednym z mieszkań znaleźli zwłoki kobiety, mężczyzny i dziecka. W niemowlęcym łóżeczku leżał Maks, przykryte kołdrą ciało Katarzyny Ś. ułożone było na tapczanie, jej narzeczony i ojciec chłopca Łukasz K. wisiał w łazience na grzejniku. Śledczy brali pod uwagę różne scenariusze, nawet takie, że dziecku coś się stało, a rodzice z żalu popełnili razem samobójstwo.

Prawda okazała się jednak zupełnie inna. Sporo wyjaśniła czwartkowa sekcja zwłok przeprowadzona w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu. - Chociaż potrzebne są dodatkowe badania histopatologiczne i toksykologiczne, możemy z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że dziecko zostało uduszone - mówi Jacek Masztalerz z Prokuratury Rejonowej w Gostyniu. Mimo znacznego rozkładu zwłok kobiety, taką samą hipotezę stawia prokuratura odnośnie do Katarzyny Ś. Łukasz K. najpierw udusił swoją narzeczoną, a potem ich dziecko. Możliwe, że poduszką. - Zabezpieczyliśmy do badań rzeczy, które mogą być przedmiotem zabójstwa - informuje prokurator. - Po morderstwie Łukasz K. poszedł do apteki, gdzie kupił sobie leki przeciwbólowe i uspokajające - dodaje. Tymi środkami zagłuszał wyrzuty sumienia. Ale po trzech dniach nie wytrzymał, powiesił się w łazience. W liście pożegnalnym, który zostawił, napisał: "Przepraszam".

Zobacz także: Strażacy przecięli jej obrączkę szlifierką kątową. Mocne ZDJĘCIA

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają