Uratowałem siostrzyczkę i mamę z pożaru

2009-06-17 4:00

Mały Damian (8 l.) z Międzyrzecza (woj. lubuskie) to wielki bohater!Przed śmiercią w płomieniach uratował swoją 5-letnią siostrzyczkę, zamroczoną alkoholem matkę i dwóch jej znajomych. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby nie dzielny malec, który sam zaczął gasić pożar w mieszkaniu, a gdy zorientował się, że nie da rady, szybko zadzwonił po policję.

Dochodziła godzina 23. Damian i Paulinka słodko spali. W drugim pokoju w kamienny alkoholowy sen zapadła ich mama Dorota K. (26 l.) i dwóch jej kompanów. Po zakrapianej imprezie zamroczona kobieta na nic nie reagowała. Nawet gdy w drzwi do mieszkania coś walnęło. - Wtedy ja się obudziłem i pobiegłem zobaczyć, co to - opowiada mały Damian.

Widok był przerażający. Języki ognia wdzierały się do mieszkania, a wokół było pełno dymu.

- Bardzo się bałem, ale wiedziałem, że muszę coś zrobić - wspomina maluch. Obudził Paulinkę i pomógł jej się ubrać. Pijanej mamy niestety nie mógł dobudzić...

Dzieci nie mogły opuścić mieszkania, bo jęzory ognia odcięły im drogę ucieczki. Mimo to chłopczyk postanowił ugasić pożar. Nalał wody do szklanki i wylał ją na płonące drzwi. To nic nie dało i Damian sięgnął po telefon. - Wykręciłem 997 i powiedziałem, co się dzieje - opowiada.

Gdy policja i straż pożarna była już w drodze, mały bohater z całych sił tulił do siebie przerażoną siostrzyczkę.

Akcja strażaków była błyskawiczna i wszyscy uwięzieni w ognistej pułapce wyszli cało z opresji. Tylko trzeźwość umysłu i szybka reakcja ośmiolatka uratowały życie kilku osobom.

Nieodpowiedzialna mama Damiana i Paulinki (kobieta miała ponad 2 promile) odpowie za narażenie maluchów na śmiertelne niebezpieczeństwo. Grozi jej za to 5 lat więzienia. Policja bada przyczyny pożaru. To mogło być podpalenie, bo na klatce schodowej czuć było benzynę.

Damian i Paulinka są u babci. - Gdyby trzeba było, jeszcze raz uratowałbym siostrę i mamę - mówi chłopczyk i czule obejmuje siostrzyczkę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki