Policjanci wyciągnęli Małpę z dziupli

2016-04-19 14:50

W warsztacie u Pawła G. zwanego "Małpą" działy się prawdziwe cuda. 33-letni mechanik przerabiał kradzione auta i pomagał je "legalizować". Policja dorwała go na gorącym uczynku, podczas przebijania numerów w wartym kilkadziesiąt tysięcy złotych roverze.

To była akcja z kategorii "po sznurku do kłębka". Policjanci z komendy przy ul. Wilczej od dawna interesowali się Pawłem G. o pseudonimie Małpa. Podejrzewali, że 33-latek może mieć związek z kradzieżami toyot w Śródmieściu. Tropiąc złodzieja, dotarli aż do Ursusa. Tam w warsztacie złapali "Małpę", który umorusany po uszy właśnie kończył nabijać nowe numery w kradzionym roverze. - W jego "dziupli" znaleźliśmy dwa samochody marki Rover warte w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych, które zostały skradzione na Woli, oraz zabezpieczyliśmy BMW x6, które również może pochodzić z przestępstwa - mówi kom. Robert Szumiata ze śródmiejskiej komendy.

Paweł G. miał też sprzęt do nabijania numerów VIN, komputery pokładowe, radia, elementy karoserii, kluczyki i dowody rejestracyjne różnych kradzionych pojazdów. Policja szybko rozgryzła jego sposób działania. Do "Małpy" trafiały dokumenty od legalnych, ale np. kompletnie rozbitych pojazdów, a złodzieje kradli takie same, tylko nowe, z ulicy. Później wystarczyło tylko przebić numery i auto było odmłodzone i przede wszystkim "zalegalizowane". Śledczy ustalili równiez klientów cwanego mechanika. "Małpie" grozi 10 lat odsiadki. Policja szuka teraz jego wspólników.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki