Proces 19-latka toczy się przed Sądem Rejonowym w Poznaniu. Będzie on musiał rozstrzygnąć, czy żal na twarzy młodego człowieka jest szczery, czy to tylko procesowa poza, która ma pomóc w wymiganiu się od więzienia. Grozi mu nawet osiem lat, ale on poprosił o dwa lata w zawieszeniu. - Skandal! Nie zgadzamy się na to. Powinien iść za kratki. Przeprosiny nie zostały przyjęte! - komentują rodziny ofiar. Wciąż nie mogą dojść do siebie po tragedii, która zdarzyła się w ubiegłym roku pod koniec wakacji, kiedy to Piotr N. wysłał ich dzieci na cmentarz.
Zobacz: ZWYROL udawał dziewczynkę w Intrnecie i wyłudzał nagie zdjęcia dzieci
Tamtej nocy wszyscy bawili się na jednej imprezie. Pierwsi wyszli z niej Aleksandra K. (+18 l.) i jej chłopak Kamil Ch. (+19 l.) i pieszo ruszyli do domu. Nieco później z dyskoteki wyszedł Piotr N. Zaprosił do swojego auta trzech kolegów i usiadł za kółkiem. Był trzeźwy. Tyle że prawo jazdy miał ledwie od kilku miesięcy, a pod maską swojego renault 120 KM. Prawdopodobnie chciał się popisać. Wcisnął gaz do podłogi, włączył głośno muzykę i pognał ulicami Murowanej Gośliny z zawrotną prędkością 140 km/godz.
Czytaj: Murowana Goślina. Przybił żywego kota do drzwi urzędu i zostawił aż się wykrwawi
No i stało się. Na jednym z zakrętów samochód wpadł w poślizg, wyleciał z jezdni i dosłownie zmiótł z chodnika idących tamtędy Olę i Kamila, a następnie z potworną siłą uderzył w słup elektryczny. Dwoje młodych zginęło na miejscu, później w szpitalu umarł jeszcze Marcin F. (+18 l.), pasażer renaulta.
Dzisiaj sprawca tragedii bierze wszystkich na litość. Podobno czyta Biblię, ponoć ukojenie znalazł w Bogu. Ale dla rodzin ofiar to po prostu teatr...
Polecamy: Murowana Goślina koło Poznania: Rzucali jajkami w kościele