Jarosław Kaczyński tylko dla Super Expressu: Moja żałoba nigdy się nie skończy

2014-04-19 13:41

Wywiad z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim

- Spodziewa się pan fałszerstw wyborczych? Dlatego chcecie powołać własne komisje i liczyć głosy?

- Panie redaktorze, demokracja i praworządność zakładają uczciwe wybory. My chcemy tylko, żeby mężowie zaufania kontrolowali proces wyborczy. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, szczególnie wobec faktu, że nasze propozycje, które miały czynić wybory, a przede wszystkim liczenie głosów bardziej przejrzystymi, zostały siłami obecnej władzy odrzucone. Wnieśliśmy 10 różnych poprawek. Chcieliśmy na przykład, by w Internecie były transmitowane wszystkie akty liczenia głosów. To nic trudnego ani drogiego, przecież kamery internetowe są bardzo tanie. Pojawia się pytanie, dlaczego to zostało odrzucone. Widocznie komuś bardzo zależało na tym, żeby taka społeczna kontrola była ograniczona. Demokracja to jest słuchanie głosu ludzi. W wyborach chodzi o to, aby wynik był dokładnie taki, jak chcą Polacy. I o to nam chodzi.

- Czyli rozumiem, że PiS wygra eurowybory pod warunkiem, że nie będą one sfałszowane? Dobrze pana rozumiem?

- Ja chcę, żeby PiS wygrało i uważam, że jest to w najwyższym stopniu prawdopodobne. Zrobię wszystko, żeby PiS wygrało, ale tu chodzi o to, żeby wygrała demokracja i praworządność, czyli o uczciwe wybory.

- Jaki jest pana pomysł na tę kampanię? Na razie najważniejszy przekaz, jaki utkwił mi w pamięci, to pan stojący przed Pałacem Prezydenckim, krzyczący: Antoni, Antoni... To spojrzenie i twarz Antoniego Macierewicza mają być tymi, które dadzą wam upragnione zwycięstwo?

Zobacz też: Rocznica katastrofy smoleńskiej. Kaczyński na Marszu Pamięci: Antoni, Antoni... jeszcze raz Antoni!

- Tłum skandował imię Antoniego.

- Ależ sam słyszałem, jak woła pan: Antoni, Antoni i jeszcze raz Antoni.

- Zrobiłem to dlatego, że jestem bardzo wdzięczny mojemu staremu koledze i współpracownikowi od wielu lat za to, że podjął się kolejnego, wydawałoby się niemożliwego do zrealizowania zadania i powołał zespół do wyjaśnienia katastrofy. On wykonał ogromną pracę w niesłychanie trudnych warunkach i po prostu za to należy się w takim momencie podziękowanie.

- Dobrze, skoro już jesteśmy przy Antonim Macierewiczu, to spytam wprost. Czy pański brat, prezydent Lech Kaczyński, został zamordowany?

- Ja uważam, że jest to wersja, którą należy również brać pod uwagę. Mój brat był człowiekiem, który przeciwstawiał się planom odbudowy imperium rosyjskiego. Wbrew temu, co mówi propaganda, był politykiem nie tylko dobrych zamiarów i dobrych myśli i wielkiej przyzwoitości, ale był politykiem dalekowzrocznym i to bardzo skutecznym. W 2008 roku podczas agresji rosyjskiej na Gruzję to mój brat w Tbilisi przestrzegał przed Rosją i mówił: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę". Wielu się myliło co do oceny Rosji. Mój brat nie. On od początku wiedział, do czego zdolna jest Rosja, a dziś cały świat się o tym przekonuje.

- Jadwiga Staniszkis kiedyś powiedziała, że PiS wcale nie chce wygrać wyborów. Ostatnio te słowa wróciły. Niektórzy twierdzą, że pański powrót do retoryki smoleńskiej to właśnie sposób, by w tej opozycji pozostać. Naprawdę wygodnie panu w opozycji?

- Katastrofa smoleńska to także wyraz słabości naszego państwa. Wszystko, co się stało przed i po katastrofie, boleśnie odsłania, jak słabe, źle zorganizowane są jego instytucje. Wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej to także sprawa naprawy państwa, wzmocnienia jego instytucji. Chcemy wygrać wybory, bo bardzo chcemy naprawiać nasz kraj. Chcemy je wygrać dla Polaków. Chcemy zmieniać Polskę, by była silna i bezpieczna. A Polska będzie bezpieczna, kiedy polskie rodziny będą miały poczucie stabilności, będzie pewna praca, sprawna i dostępna służba zdrowia, dobre drogi i kolej, dostatnia polska wieś. To są fundamenty naszego bezpieczeństwa.

- Oglądał pan konferencję premiera Tuska? Ujawnił on wulgarne SMS-y, jakie jego córka dostaje od jakiegoś czasu. Z tego powodu została objęta ochroną BOR. Uważa pan, że słusznie?

- Moja bratanica dostaje tyle wulgarnych SMS-ów, że nie ma sensu prowadzić żadnej licytacji. Ale bez wątpienia groźby wobec córki premiera należy traktować poważnie i jeśli jest taka potrzeba, powinna być ona objęta ochroną. Trzeba tu jednak przypomnieć, że jedyną ofiarą politycznej nienawiści jest do tej pory działacz PiS z Łodzi.

- Wspomniał pan o bratanicy. Spędzicie razem święta?

- Przyjeżdża do mnie na święta. Będziemy razem.

- Mamy Wielki Czwartek, pozwoli pan na kilka metafizycznych pytań?

- Proszę bardzo...

- Wierzy pan w zmartwychwstanie duszy i ciała?

- Wierzę, oczywiście. To fundament naszej wiary.

- Wierzy pan również w to, że spotka się pan ze swoim bratem. O co by go pan zapytał?

- Cztery lata temu zadawałem sobie pytanie, czy chciałby, abym kandydował na prezydenta. O co zapytałbym go teraz? To jest dla mnie zbyt intymna sprawa. Strata brata bliźniaka jest czymś straszliwym. Niedługo potem straciłem mamę.

- Pan jest cały czas w żałobie?

- Jak pan widzi, noszę czarny garnitur i krawat...

Zobacz: Życzenia wielkanocne dla czytelników SE.PL. Komorowski, Kaczyński, Kopacz i inni!

- To już cztery lata... Kiedy pan skończy?

- To był taki cios, po którym już się nie kończy żałoby. Trzeba mieć brata bliźniaka, żeby zrozumieć, co to znaczy go stracić. Zwłaszcza że byliśmy nawet jak na bliźniaków bardzo blisko. Dla mnie strata brata była potwornym nieszczęściem.

- Ma pan rację, nie wiem, co to jest stracić brata bliźniaka. Większość ludzi w pańskim wieku zdążyła już stracić kogoś najbliższego i jakoś się z tego podnoszą.

- Oczywiście, że po jakimś czasie wraca się do normalnego życia, ale ból pozostaje na zawsze. Jestem przekonany, że wielu ludzi, którzy stracili najbliższych, czuje podobnie. Mnie bardzo pomaga to, że biorę udział w setkach różnego rodzaju wydarzeń, wyjazdów. Jeżdżę po kraju. Byłem ostatnio w 150 miejscowościach, spotkałem się z tysiącami Polaków na szczerej, bezpośredniej rozmowie. Piszę, przygotowuję programy. Krótko mówiąc, jestem człowiekiem bardzo aktywnym.

- Czy pan jest człowiekiem nieszczęśliwym?

- Szczęście i nieszczęście to pojęcia wielowymiarowe. Wiele radości czerpię ze spotkań z ludźmi. Zarówno w życiu prywatnym, jak i spotkań z Polakami.

- Czuje się pan samotny?

- Wie pan, ja tak często spotykam się z ludźmi, że nie odczuwam samotności. Nie licząc oczywiście tej samotności spowodowanej brakiem osób, które były dla mnie najbliższe.

- Święta to taki rodzinny czas. Nie żałuje pan czasem, że nie założył rodziny?

- Nie ma już sensu się nad tym zastanawiać. Dziś w Polsce nie chodzi o moją rodzinę, tylko o los wszystkich polskich rodzin. Przy okazji zbliżających się świąt można powiedzieć coś jeszcze: wspólnie powinniśmy odrzucić tych polityków od lewicowych czy liberalnych eksperymentów, bo to jest zepsuta klasa polityczna. Trzeba powtórzyć za śp. Grażyną Gęsicką: Polska potrzebuje każdego z WAS. Potrzebuje i tych ze wsi, i tych z miasta. Zarówno tych, którzy głosowali na inne partie, ale się zawiedli, jak i tych, którzy głosują pierwszy raz. Będziemy was słuchać i będziemy służyć Polsce.

- Wystartuje pan w wyborach prezydenckich?

- W tej chwili mamy wybory do Parlamentu Europejskiego i o nich rozmawiajmy. Przedstawimy kandydata, który będzie najlepszy dla Polski i dla Polaków.

- Myśli pan o profesorze Glińskim? Traktuje pan poważnie tę kandydaturę?

- Ja profesora Glińskiego traktuje bardzo poważnie. To bardzo ceniony autorytet. Zaangażował się w politykę, a to był wyraz odwagi i za to go bardzo cenię. Zaryzykował swoją karierę i dorobek. To, że jest atakowany i krytykowany, to jest raczej wyraz strachu naszej konkurencji politycznej. Ale, panie redaktorze, ja sądzę, że przychodzi w polskiej polityce wiosna. Ja uważam, że sprawy Polaków zaczną być traktowane poważnie. My będzie słuchać i służyć.

Polub se.pl na Facebooku